Mała dygresja to co napisał kolega Tomasz K , jest jak „ opowieści dziwnych treści” , ale wstrzymam się od komentarzy (dotyczy to portów , map itp. odnośnie Svalbard ) no chyba że był tam w latach bardzo odległych ubiegłego początku stulecia . 
Kolego Saradog.
Tak się składa, że zaliczyłem dwie wyprawy polarne w Polskiej Stacji Polarnej na Spistbergenie.
W sumie 19 miesięcy. I chyba jednak mogę coś powiedzieć w temacie, tym bardziej, że jednym z moich głównych zajęć poza prowadzeniem badań było pływanie.
Nie ma tam nic, dosłownie nic. Oczywiście, są rejony w miarę skartowane ale dotyczy to uczęszczanych i zamieszkanych okolic. Ale Svalbard to głównie dzicz. Na pływanie jachtem wokół to może OK, to co jest wystarczy. Ale łodzią motorową, głęboko w fiordach to już tylko na czuja. Większość terenów to niezamieszkana, pozbawiona czegokolwiek przestrzeń jeśli nie liczyć automatycznych stacji meteo i latarni morskich. Nie zatankujesz, nie wyjdziesz na brzeg bez broni (miśki) a bez zgody gubernatora nie masz prawa wstępu na większą część bo to park. Jak zamknie cię pak lodowy to możesz kiblować kilka tygodni bez szans na wyjście na otwartą wodę. Szkiery, pływający lód, pływy, silne wiatry i słabe prognozy pogody (mało stacji meteo). Jeśli zaliczysz wypadek lub poważną awarię naprawdę możesz długo czekać na pomoc - w wielu rejonach ruch jest minimalny (oczywiście zawsze można zamówić śmigłowiec ratunkowy jeśli działa tel. satelitarny).
Jeśli płyniesz komercyjnym jachtem po znanych szlakach i w sezonie turystycznym to może to wyglądać, że to poznany absolutnie świat - ale jeśli pojedziesz na tę prawdziwą dziką północ to wierz mi, wygląda to zupełnie inaczej.
Pozdrawiam Cię i wierzę, że po przeczytaniu mojego wpisu zrozumiesz dlaczego w tak różny sposób każdy z nas widzi Arktykę.