Skocz do zawartości

Mercury 9.9 4T - kilka przypadłości


MotoDex
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Po dwóch miesiącach użytkowania pontonu z silnikiem Mercury 10HP 4t mam pytania o pewne wady/przypadłości tej jednostki. Ogólnie bardzo lubię ten silnik - jest dosyć cichy, pięknie pracuje i jest podejrzanie mocny jak na te 9.9HP - wprowadza duży ponton 375cm z 4 osobami (2+2) na pokładzie w ślizg!!! Natomiast kilka rzeczy mnie irytuje lub czegoś nie wiem:

 

1. Mam problem z odpalaniem na zimnym - ssanie na 100%, szarpie jak opętany 20-30 razy i nic. Nawet jak zaskoczy to na ułamek sekundy i gaśnie. Próbowałem zarówno na paliwie, które pozostaje w układzie jak i na wypompowanym na maxa i wtedy na świeżo z gruszki pompuję. Na ciepłym też miałem któregoś razu problem a to powinno palić od strzału! Co ciekawe zawsze sprawdza się inna procedura - czyli odcięcie wału i ustawienie obrotów na maxa i bez ssania! Nie wiem czy to jest zdrowe dla silnika ale wtedy zapala za pierwszym razem!? To jest procedura niby tylko na zalany silnik. Znalazłem podobny problem w sekcji Yamahy i tam do regulacji był gaźnik i zawory ale mój silnik to praktycznie nówka - max 30-40MT, więc problemu póki co szukam gdzieś indziej. Świece przejrzane i przeczyszczone na wszelki wypadek - wszystko OK. Ostatnie co mi przychodzi do głowy to filtr paliwa - nie wiem w sumie jak często się powinno wymieniać ale znowu lejąc zawsze paliwo z Orlenu (i to płockiego  ;D) nie powinno się nic zasyfić po dwóch miesiącach pływania w tym i zeszłym sezonie.

 

2. Głupie pytanie ale może związane z pkt. 1 a w instrukcji nie znalazłem odp. Po odpięciu linii paliwowej silnik chodzi jeszcze dobre 5min na paliwie, które pozostało w układzie. Silnik zawsze transportuję w bagażniku na odpowiednim boku i tutaj pytanie czy ta minimalna ilość paliwa co zostaje jakoś przeszkadza i jest szansa, że rozleje się w układzie jak lecę 120km/h po dziurach a silnikiem rzuca w kufrze jak szatan? Czy dobrą praktyką jest jednak zostawienie silnika po spłynięciu na chwilę, żeby paliwo wyszło do 0? Wtedy natomiast przy kolejnym odpaleniu trzeba idealnie wpompować (nie za dużo nie za mało) a z do tego chyba też nie mam wyczucia: 2 razy gruszką pompuję, żeby nie przegiąć i nie zalać i też nigdy za pierwszym razem nie rusza.

 

3. Czy można do niego zainstalować jakiś prosty rozrusznik elekt.? Jest na niego nawet miejsce, bo ten silnik fabrycznie ma taką opcję. Nawet może, żeby nie ciągnąć kabli do akumulatora tylko z jakiejś małej bateryjki? Ktoś taki patent widział, bo nie chce mi się szarpać z tą linką i wolałbym bym tylko na awaryjne sytuacje ją zostawić.

 

4. Znowu głupie: pływam tyle lat na jachtach i zawsze miałem albo silnik stacjonarny albo zaburtowy na ruchomej pawęży a teraz dopadł mnie problem z trymowaniem na pawęży stałej ::)  przed płycizną podnoszę silnik o 3 ząbki (max trym, żeby pompa brała wodę) ale pytanie jak go później opuścić, bo po pierwsze mechanizm jest odblokowany tylko na biegu do przodu a poza tym, żeby się opuścił trzeba go podnieść na maxa i dopiero opuścić do pozycji 0 a to niemożliwe na działającym silniku, bo śruba i pompa wyjdzie z wody. Albo nie wiem jak działają te zębatki (blokady) albo jedyny sposób to wyłączyć silnik, podnieść/opuścić i zapalić ponownie - trochę lipa przy większym wietrze/fali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedz proszę, że to żarty...

 

Trochę przesadziłem z dramaturgią, żeby wzbudzić uwagę ale tak - przewożę go przywiązanego linkami w bagażniku zgodnie z zaleceniami z instrukcji, gdyż plastikowa pawęż bez wspornika na przyczepie raczej by długo nie wytrzymała. W instrukcji nie ma nic o paliwie tylko o oleju z przekładni, co akurat każdy wie:

"Silnik należy przenosić, transportować i przechowywać wyłącznie w jednej z przedstawionych trzech pozycji. Utrzymanie takich pozycji zapobiegnie wyciekaniu oleju ze skrzyni korbowej."

 

Z tonu odpowiedzi wnioskuję, że to nie przypadłość silnika ale moja  ::) niezręczna sytuacja, bo mam ponad 10 lat doświadczenia na wodzie ale jak pisałem zawsze był to czarter i nigdy się nie interesowałem serwisowaniem czy przewożeniem silnika. W takim razie proszę o wytłumaczenie dlaczego tak nie można i jak się powinno robić i czy w tym wypadku powinienem oddać silnik do serwisu na jakieś czyszczenie, bo zrobiłem coś niedopuszczalnego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt mnie nie pouczył, więc zadzwoniłem do serwisu:) także odpowiadając sam sobie na pytania (może się komuś przyda):

 

1. raczej nic nie popsułem - trzeba po prostu sprawdzić i wyregulować zapłon i tyle (na razie da się z tym żyć, więc oddam dopiero na zimę do przeglądu)

2. powiedzieli, że lepiej wypalać paliwo do 0 ale tylko z tego powodu, że może się delikatnie wylać do bagażnika podczas transportu (u mnie nawet kropli nie uronił). Natomiast samemu silnikowi to nie szkodzi i nic się nie zaleje/popsuje

3. można doinstalować rozrusznik ale nie jest to tania operacja, także nie ma chyba sensu

4. tak jak myślałem, trzeba wyłączać silnik i podnieść na maxa, żeby zejść do pozycji 0 - upierdliwe ale co zrobić. Ewentualnie można próbować wtykać palce w zapadki ale można zostać bez palców:)

 

Wniosek, kolejny mój silnik musi mieć elektryczny trym i zapłon:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...