Skocz do zawartości

Dylemat silnikowy - Quicksilver 755 Cruiser


RobertRybnik
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Właściwie od roku byłem zdecydowany na zakup baylinera VR5 cuddy z mercuiserem 4.5L 200hp..

Jednak podczas tegorocznej wizyty w Chorwacji , właściciel wypożyczalni łodzi stwierdził  że Bayliner nie nadaje się na morze, za płaski, usłyszałem, że bayliner dobry na rzeki i jeziora.

 

I tak po tej informacji zacząłem szukać dalej, Pływam z żoną i małym dzieckiem rodzina 2+1 doszedłem do wniosku, że wydam trochę więcej pieniążków i kupię Quicksilvera 755 Cruiser, większy, bezpieczniejszy, wg Chorwatów bardziej nadający się nad morze.

 

 

Mam już ofertę na kompletną łódź która będzie wystawiana na targach Dusseldorf 2018.

 

Problem jednak dotyczy silnika. Wstępnie analizuję 3 opcje.

 

Mercury F 250 Verado DS V8  - cena podstawowa - z tym silnikiem domyślnie otrzymałem ofertę

Mercury F 300 Verado DS V8 - dopłata 3.500 Euro

Mercury L6 300hp - Dopłata 2000 Euro.

 

I teraz tak.. Mercury L6 to silnik dostępny na stanie w lepszej cenie, jest to już nieaktualny model, w tym roku weszły na rynek silniki mercury V8 Outboard, no właśnie dopiero w tym roku, nie mogę znaleźć ani jednej rzetelnej opinii w internecie.

 

Sprzedawca napisał, że L6 to lepsze silniki od nowych V8, bez argumentacji.

 

Mogę dopłacić do mocniejszego silnika, jednak cena tej łodzi to jest limit mojej racjonalnej granicy finansowej przeznaczonej na łódkę którą będę pływał miesiąc w roku na Adriatyku.

 

A może nawet 250hp to za dużo do rekreacyjnego pływania? Nie uprawiam sportów wodnych, lubię spędzać czas na łodzi w ustronnych chorwackich zatoczkach, proszę kolegów o poradę..

 

Teraz zauważyłem, że napisałem w złym wątku, serdecznie przepraszam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

250KM powinno być ok, choć są opinie, że mocy nigdy nie jest za dużo.  Nowe Mercury dopiero pojawiają się na rynku, stad brak opinii. Ja spotkałem się z jedną,  bardzo pozytywna. Szkoda, że nie pojechałes na targi do Gdyni, tam można było na żywo ocenić nowe modele.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro #ogórek uderzył w stół, to się odzywam ;)

 

Zgadzam się z opinią, że VR5 czy VR6 Baylinera to łódki bardziej jeziorowe. Rozważałem VR6 i odrzuciłem go z tych samych względów. Ale już Bayliner 642, a zwłaszcza 742 Cuddy są na morze jak najbardziej OK, ich w żadnym razie bym nie odrzucał. 

 

QS 755 Cruiser fajna łódka, ale zastanów się czy nie wolisz do Chorwacji 755 SUNDECK.

Nie ma to jak leżeć sobie na dziobowym pokładzie słonecznym podczas ślizgu przy dobrych warunkach. A do tego lepiej nadaje się Sundeck - według mnie nieco lepsza opcja na gorący Jadran.

A jeśli chodzi o spanie na łódce, to w zasadzie oba modele dają to samo.

 

Co do silnika: na Twoim miejscu wziąłbym nowe V8 250hp. Mocy w zupełności wystarczy. Moja większa i cięższa łódka QS 805 Open nigdy nie potrzebowała wiekszej mocy. Oczywiście - jak chcesz dopłacić za 300hp to też będzie dobrze, ale moim zdaniem można lepiej wydać tą kasę.

 

Co do jakości nowych V8 - żeby ją ocenić trzeba kilku lat. Ale wg mnie lepiej wziąć nowy model silnika, V8 powinno być lepsze od L6. przez wiele lat będą produkowane, więc będzie to wciąż aktualny model, a nie poprzednia generacja.

Podobno V8 są jeszcze cichsze niż L6.

 

Co prawda wydaje się na papierze, że Mercury wciska trochę marketingowych kitów:

- nowy V8 waży prawie tyle samo co stary L6, a przecież nie ma już kompresora...

- kompresor z intercoolerem w Verado był tak zachwalany, że daje stałą moc, bez względu na temperaturę, a tu z niego zrezygnowali - czy na pewno dobrze, czy po prostu chcieli zrobić taniej?

   

A jeszcze dodam, że wg opinii pewnego mechanika Mercurego akurat 300hp L6 podobno jest nieco bardziej wrażliwy, delikatniejszy niż 250hp L6, częściej zdarzają się usterki. A czy to prawda? Czort wie.     

 

Zasadnicza spraw to jednak czas używania łódki na Jadranie: czy będziesz ją faktycznie używał 4-5 tyg w sezonie? Wtedy ma sens własna. Jak krócej - lepiej=taniej wynajmować na miejscu.

 

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o V8 to jest to nówka sztuka i opinii o nim brak bo jeszcze nikt tym nie pływa

 

Co do usterkowości i innych pierdół to ścigałem się 2 lata na Verado 400 ( I6 z kompresorem ) i żadnej usterki nie miałem

To tylko 2 lata ale wystarczyło na ponad 100 godzin testów i wyścigów gdzie jak wiadomo idziesz pełnym ogniem

Czyli można to porównać do pewnie 300 normalnych godzin

 

Cywilne Verado 300 v8 są dosyć ciężkie. Model 300R ma to samo V8 i waży 240 kg chyba

Jest rzeczywiście bardzo cichy i z wiarygodnych testów ( nie gazetowych ) wiem, że na maxa pali 80l/h gdzie np. moje stare (2015 rok ) Evinrude 300 Etec paliły 110l/h przy pełnym ogniu więc jest spory skok do przodu w temacie ekonomii

Jak to V8 będziesz miał super moment obrotowy od samego dołu i do turystyki będzie lepszy niż I6 z kompresorem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, za podzielenie się wiedzą i doświadczeniami.

 

Co do silnika wybiorę na pewno 300ps V8, różnica cenowa zbyt małą żeby potem sobie pluć w brodę.

 

755 sundeck odrzucam ze względu na rozwiązanie tylnego pokładu, wolę rozwiązania z 755 cruiser i 805 sundeck.

 

Jednak Marsik, twoja sugestia odnośnie przedniego pokładu dała mi do myślenia, w przyszłym roku będę pływał z 2 letnim dzieckiem, zastanawiam się czy brak praktycznego pokładu słonecznego z przodu nie będzie uciążliwy.

 

Wysłałem zapytanie, muszę poznać różnicę w cenie i zastanowić się czy jednak nie dopłacić do większej, wygodniejszej jednostki.

 

Odnośnie opłacalności zakupu vs wypożyczenie, od przyszłego roku zamierzam spędzać na chorwacji 2 x po 2 tygodnie wakacji + jak pogoda dopisze, wekeend majowy.

 

Wypożyczałem łodzie na chorwacji co roku, zawsze miałem jakiś problem drobny bo drobny, ale zawsze jakieś dodatkowe rozczarowanie i stres były, tu brak echosondy mimo tego ze w ogłoszeniu zapisana ( pierwszy raz wziąłęm wędki na Jadran), tu brak pokładu słonecznego w Zar formenti ( to jest podstawa w łodzi tego typu), wmawianie uszkodzenia śruby, (na szczęście zrobiłem zdjęcie przy wypożyczaniu..), Generalnie drobiazgi, ale co swoja to swoja. Każda Historia w innym roku.

 

Oprócz tego moim marzeniem jest posiadanie własnej łodzi, mam możliwość, i muszę to marzenie zrealizować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak marzenie, to nie ma co dyskutować czy przeliczać! ;D

Zresztą przy trzech wyjazdach do Cro to sie już także opłaca.

 

Ale co do problemów: w wypożyczonych to były jednak problemy wypożyczającego. Na własnej to będą Twoje problemy, także transport, przechowywanie, serwisowanie, opłaty, itd, itp.... ;)

 

Zgadzam się, samo rozwiązanie pokładu w 755 Cruiser jest lepsze. Zwłaszcza rozkładane oparcie tylnej kanapy jest super. To był zresztą jeden z powodów, dlaczego wolałem 805 Open od 755 Sundeck.

 

Miedzy kadłubem 805 a 755 jest duża różnica, zwłaszcza na wysokość/głebokość. 755 jest dobry, ale bezpeiczeństwo i komfort na 805 jest już super. Jeżeli Cię stać i znacznie większy ciężar 805 jest akceptowalny (potrzeba na haku 3,5T.) to ją wybierz - będziesz na lata zadowolony.

 

2 letnie dziecko w 805 SUNDECK też podczas ślizgu nie powinno siedzieć na przednim pokładzie słonecznym. Na postoju też bym się zastanawiał - tylko pod czujną opieką. W QS (zresztą nie tylko w QS) sundecki mają tak, że materac dziobowy jest na równi z burtą. Brakuje choćby minimalnego obniżenia. Dziecko, ale też każdy przedmiot na materacu ma prostą drogę za burtę, do wody. W Cruiserach jest jeszcze gorzej, bo materac jest powyżej burt i wręcz z wybrzuszeniem w najwyższym punkcie. W mojej 805 Open stały pokład przedni jest mocno obniżony. Według mnie dla dziecka idealny, bezpieczny. Tu widać część dziobową, a potem zaglębienie rośnie. 

http://upload.secondsun.pl/img/15381271882016_0101_014822_002.jpg

 

Co do mocy: przy 250hp  w brodę nie plułbyś sobie na pewno. Kilku Niemców ma 250hp przy 805 Cruiser, są całkowicie zadowoleni. Ja z moim 250hp też jestem całkowicie zadowolony, przepływane 90h - łódka w pełni obciążona, w trudnych warunkach nigdy nie ma braków mocy, błyskawicznie wchodzi w ślizg, dynamicznie reaguje na zwiększenie obrotów. Także przy ciągnięciu kółka. Z 300hp będziesz miał ok. 3-4km/h większa V max, to jedyna różnica. Czyli jak dla mnie żadna, nikt rekreacyjnie nie pływa z Vmax, bo to wirówka w zbiorniku.   

Szczerze? Jak sobie myślę czy nie lepiej było dopłacić do 300hp (a było to 4k EUR), to wyłącznie z powodu prestiżu wobec gawiedzi. Dla mnie to niestotne. A jakby potem jednak 300hp było bardziej awaryjne, to faktycznie plułbym sobie w brodę.

Jedyne co ewentualnie bym rozważał, to 2 x 150hp lub 2 x 175hp. Bezpieczeństwo dwóch silników.

Przy zakupie odrzuciłem jednak tą opcję, bo za ciężkie.   

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Gratuluję!

Rośnie klub właścicieli Quicky :)

 

Trzymam kciuki za dotrzymanie terminu przez dilera.

Swoją drogą prawie 7 m-cy na dostawę to bardzo dłuuugo...

Majówka '19 ucieka.

 

Sprawdzałeś czy silnik będzie podłączony fabrycznie do plottera czy tylko do zegarów SC1000?

Mercury daje sygnał SmartCraft, a Simrad potrzebuje NMEA2000. Trzeba albo Vessel View albo bramkę z "tłumaczem". Przy czym od Mercurego bramka bardzo droga, kolega #saradog ma najtańsze rozwiązanie tego problemu.

Nie jest to niezbędne, bo te same informacje dają zegary, ale na ploterze wygodniejsze.

 

Wziąłeś Activ Trim? Ja mam ze swoim ciągle kłopot, nie działa. Ale jak działał, to fajna rzecz.

Wziąłeś trymklapy?

Toaleta morska czy chemiczna?

 

Może spotkamy się na Jadranie w najbliższym sezonie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za późną odpowiedź.

 

W załączniku wyposażenie, te które wybrałem są wyszczególnione pogrubioną szcionką.

 

Nie dobrałem tylko ogrzewania diesla i systemu wody szarej.

 

Jeśli chodzi o vessel view, to ta opcja jest wybrana - ale dopytam jeszcze sprzedawcę czy to jest na pewno pokazywanie parametrów na ploterze.

 

Ze względu na pewne nieporozumienie otrzymam łodź z rocznika 2019 a w tym roku modelowym pojawił się ster strumieniowy nad którym miałem duży dylemat ze względu na kolejne 2500 eruo, ale z racji tego że postrzegam moje umiejętności bardzo amatorsko postanowiłem dopłacić.

 

Łodź zamówiona, zostało jeszcze sporo czasu a tu pojawiają się następne dylematy.

 

1. Dylemat pierwszy - czy zdecydować się na charter management, zrezygnowałem, jakoś mi szkoda i nie chciałem być ograniczony.

 

2. Znalezienie odpowiedniej mariny - Split - Z Katowic mamy loty tylko do Splitu, więc jako pierwszy scenariusz wybrałem sobie Marinę w Splicie. W rozsądnym zasięgu  Solta, Brac i Hvar ew. Vis. Boję się, że zabraknie mi tych miejsc docelowych na pierwszy rok i do tego bardzo trudno w tych miejscach jest mi znaleźć odpowiednie noclegi z moorngiem pod nosem.

 

Szukam dalej

 

3. Zastanawiam się też nad drobniejszymi sprawami tj np. jak wykonać pierwszy serwis po 20 godzinach nie posiadając przyczepy. Zamawiam kogoś i robi się to na wodzie? Podpływam? Nie znalazłęm informacji jak to zrobić w CRO.

 

 

Mój scenariusz wakacyjny wyglądał dotychczas tak: 1) wynajęcie łodzi 2) płyięcie do domku/apartamentu na w jakieś mniejszej wiosce. 3) Codzienne wypływanie w różne miejsca. 4) Powrót.

 

Mam nadzieję, że uda się to wszystko poukładać i spędzać wakacje równie komfortowo jak dotychczas.

 

Swoją drogą Marsik, serdecznie dziękuję za wszystkie porady, mam nadzieje, żę będziemymieli okazję podzielić się doświadczeniami przy piwie w CRO.

 

 

2018_product-sheet_quicksilver_755Cruiser_EN1.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ster strumieniowy - przydatna rzecz. Nawet na stosunkowo niewielkiej łódce.

Wydawało mi się, że będe korzystał sporadycznie, a używałem niemal przy każdym cumowaniu.

 

Najbliżej lotniska w Splicie jest Trogir. Bliżej niż do samego Splitu. Tam są co najmniej dwie mariny. Trogir gdzie byłem we wrześniu jest fajnym punktem wypadowym, ale na tydzień. Dłużej nie chciałbym tam mieć bazy. Chyba, że stamtąd wystartujesz i bedziesz wodą przemieszczał się w rózne rejony śpiac na łódce. Wtedy ok.

 

Trzymanie w marinie, na wodzie, cały rok nie jest ani dobre dla łódki, ani dla kieszeni.

Marina czy ACI, czy prywatna, jest bardzo droga.

np. https://www.baotic-yachting.com/en/marina-en.html

 

Sucha marina, czyli DRY-DOCK jest 2-3 razy tańsza. Po jednym sezonie zwróciłby Ci się zakup przyczepy.

Stąd w tych przedziałach wielkości, na zime zdecydowanie opłaca się wyciągnąć łódkę z wody, nie trzymać w marinie (mokrej). 

 

Do serwisu łódka musi być wyjęta z wody.

Tu masz serwis Split/Trogir:  http://www.boltano.hr/kontakt.aspx

 

Ja mam łódkę na przyczepie, zimuje w suchej marinie w Zadarze, gdzie mają też autoryzowany serwis Mercurego i Quicksilvera. http://www.kwnautik-servis.hr/

Tuż obok nich jest marina, z dżwigiem, do której mogą wózkiem bezpłatnie podciągnąć moją łódkę. Dźwig 90EUR, nie korzystałem jeszcze z tego.

Natomiast jak przyjeżdżam samochodem, nawet jak mają zamknięte, to zostawiają mi łódkę na przyczepie w marinie, na ogrodzonym terenie, skad mogę ją zabrać (ew. też zostawić - choc takiej potrzeby jeszcze nie było).

Zakładam przy dłuższych pobytach przemieszczanie łódki na przyczepie w różne miejsca - przy wyjeździe na 3-4 tygodnie dwa miejsca. Przy krótszym - jedno miejsce. Jakbym przyleciał do Zadaru samolotem, to mogę od razu wsiąść tam na łódkę.

 

Serwis po 20h (nie obowiązkowy, ale zalecany) zrobiłem tak, że zostawiłem łódkę w serwisie w Murterze, przy ich pirsie. Po serwisie przepłyneli nią kawałek przez zatokę pod prywatny pirs z dźwigiem, gdzie ją wyciągnieto na przyczepę i zaparkowano, tam sobie u Borysa czekała miesiąc, aż przyjechałem po nią we wakacje. Ale to było konieczne tylko dlatego, że akurat serwis w Murterze nie ma w zasadzie dojazdu drogowego, tylko dostęp wodą. Gdzie indziej wyciągnęliby, zrobili serwis, zostawili na przyczepie. Ale już może niechętnie, albo drogo byłoby ją postawić i trzymać na wodzie w serwisie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam jeszcze swoje 3 grosze.

 

Mając przyczepę - jesteś mobilny, ale przyczepa to też problem, jak łódź jest na wodzie - ale w suchym doku pewnie temat z przyczepą jest do dogadania.

Mając przyczepę - na jesień zabierasz ją do PL i masz ją pod okiem, robisz w PL coroczny serwis - możesz pojechać z łodzią np. na Mazury (choćby na wspomnianą majówkę) czy na Zatokę Gdańską itp.

Jak ją zostawisz w CRO - to wiem, że nikt nie troszczy się tam o powierzony im sprzęt, zawsze po przyjeździe do CRO będziesz szorował łódkę i być może likwidował pleśń itp - oczywiście nie musi tak być, ale nawet na Mazurach jak widzę, jak koledzy odbierają na sezon swoje nowe łodzie zimowane w nieogrzewanej hali - to dla mnie to jest dramat... wilgoć, pleśń...

 

Oczywiście do takiego traktowania sprzętu o którym ja tu piszę, musisz mieć spełnione kilka warunków (przyczepa, dobry holownik, miejsce do zimowania w PL) itp.  ale zastanów się nad tym. Cała radość, jak mamy wszystko dopieszczone i przygotowane na sezon, a własna łódź daje dużo frajdy w tym zakresie - radość to nie tylko pływanie...

Ale może tylko ja jestem taki "dziwak"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam jeszcze swoje 3 grosze.

 

Mając przyczepę - jesteś mobilny, ale przyczepa to też problem, jak łódź jest na wodzie - ale w suchym doku pewnie temat z przyczepą jest do dogadania.

Mając przyczepę - na jesień zabierasz ją do PL i masz ją pod okiem, robisz w PL coroczny serwis - możesz pojechać z łodzią np. na Mazury (choćby na wspomnianą majówkę) czy na Zatokę Gdańską itp.

Jak ją zostawisz w CRO - to wiem, że nikt nie troszczy się tam o powierzony im sprzęt, zawsze po przyjeździe do CRO będziesz szorował łódkę i być może likwidował pleśń itp - oczywiście nie musi tak być, ale nawet na Mazurach jak widzę, jak koledzy odbierają na sezon swoje nowe łodzie zimowane w nieogrzewanej hali - to dla mnie to jest dramat... wilgoć, pleśń...

 

Oczywiście do takiego traktowania sprzętu o którym ja tu piszę, musisz mieć spełnione kilka warunków (przyczepa, dobry holownik, miejsce do zimowania w PL) itp.  ale zastanów się nad tym. Cała radość, jak mamy wszystko dopieszczone i przygotowane na sezon, a własna łódź daje dużo frajdy w tym zakresie - radość to nie tylko pływanie...

Ale może tylko ja jestem taki "dziwak"?

 

Oczywiście możesz mieć rację.

W Cro są DRY mariny i dry mariny. Pewnie wszędzie tak jest, także w PL.

 

Czyli jak powiedział znajomy Chorwat:

 

- najtańsza, po prostu zostawiasz łódź i odbierasz taką jak zostawiłeś, tylko brudniejszą (tak np. miałem w Murterze - łódź stała po prostu na placu i za to płaciłem)

 

- średnia cena, zostawiasz łódź, odbierasz tak jak ustaliłeś, czyli np. czysta, przygotowana, jak zamówiłeś - to także serwis silnika czy wyposażenia, ale bez autoryzacji

 

- wysoka cena - autoryzowany serwis silnika i łodzi, zostawiasz łódź i odbierasz, czystą, przygotowaną, ze zrobionym serwisem i usługami wg tego co zleciłeś, a najlepiej, jeśli profesjonalny serwis sam wskaże co jest konieczne do zrobienia w zakresie utrzymania łodzi i po akceptacji zlecenia, wykona takie usługi.

 

Jeszcze nie wiem jak to będzie po zimowaniu, na razie moja łódź stała 7 tygodni, wydano mi ją czystą, przygotowaną, ze zrobionymi usługami wg zlecenia, np. podniesiony silnik, drobne naprawy gwarancyjne łodzi. Nadal jest problem z ActivTrimem - już drugi serwis wykasował błędy, na lądzie wydawało im się, że działa, a na wodzie za chwilę przestał. Obecnie tym się zajmują - mój serwisant z Zadaru twierdzi, że rozmawia z centralą Mercurego co dalej.

Za wcześnie oceniać, czy to faktycznie dobry serwis i dobre zimowanie dla łodzi. Na pewno temperatury są w Cro wyższe, lepsze dla przechowywania łodzi. Moja łódź jest pod zadaszeniem, ale nie w hali.

Swoją drogą - z halami trzeba uważać, moga być gorsze niż pod chmurką - brak przewietrzania.

Nie zmienia to faktu, że i tak zostawiłem łódż z otwartymi bakistami.

 

Jak Twój znajomy przywiózł łódke prosto po pływaniu, np. z wilgotnymi/mokrymi linami czy tapicerkami to czego się spodziewał na wiosnę? Chyba, że zlecił przechowującemu wysuszenie...

 

Zgadzam się, że najlepiej mieć łódkę pod własnym domem, mieć możliwość i czas wszystkiego samemu dopilnować. Nie ma lepszego rozwiązania. Mając ją w Cro trzeba pewne rzeczy planowac z wyprzedzeniem, na odległość. Np. teraz planuję jak doposażyć ją w bukszpryt (platformę dziobową, tzw. "delfinka") oraz rozważam pokład z Vendecku i wiadomo, dużo prościej byłoby mieć łódkę w PL do zrobienia tych rzeczy. 

 

Co do motorowodniactwa - macie rację, że są jego różne objawy.

Ja skłaniam się do 85% radości z pływania i 15% z posiadania i zajmowania się łodką, wyposażeniem.               

Te 15% rośnie w okresie międzysezonowym - stanowi ersatz pozwalający dotrwać do kolejnego wodowania na wiosnę.

 

Podzielam pogląd, że ta zabawa nie jest dla osób, które nic przy łódce nie zrobią i o nic nie zadbają. Pewnie można się zdać na usługi innych, ale nawet do tego trzeba mieć trochę wiedzy i doświadczenia, bo można się nieźle naciąć.

   

 

   

 

   

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świadczę takie usługi w PL a o łódki dbam jak o swoje. Klient przypływa po weekendzie zostawia łódkę przy pomoście, ja ją wyciągam, myje, susze, (łącznie z mokrymi dmuchanymi zabawkami które zostawione są w bakiście) jeśli jest potrzeba i życzenie to łodkę tankuje i uzupełniam zasoby w lodówce, po tych wszystkich zabiegach łódka trafia do hali i czeka aż klient nabierze ochoty na pływanie, wtedy dzwoni ja łódkę woduje a on przyjeżdża na gotowe wsiada przekręca kluczyk i cieszy się posiadaniem bez dodatkowych zmartwień z niego wynikających. Oczywiście dodatkowe naprawy, standardowe serwisy czy też przygotowanie do zimy też wchodzą w grę, wszystko zależy od oczekiwań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelka! Tak powinno być.

Przy czym pewnie ma to swoją cenę, odbiegającą od ceny samego przechowania. Cudów nie ma.

Pewnie część nieporozumień wynika z tego, że ktoś płaci za samo przechowanie a oczekuje full serwisu...

Jak ktos zostawia samochód na parkingu to raczeje nie oczekuje, że w cenie postoju wymienią mu olej, wymyją, przeglądną i podstawią zatankowany... ;) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelka! Tak powinno być.

Przy czym pewnie ma to swoją cenę, odbiegającą od ceny samego przechowania. Cudów nie ma.

Pewnie część nieporozumień wynika z tego, że ktoś płaci za samo przechowanie a oczekuje full serwisu...

Jak ktos zostawia samochód na parkingu to raczeje nie oczekuje, że w cenie postoju wymienią mu olej, wymyją, przeglądną i podstawią zatankowany... ;)

 

Tak jest - tutaj trafiłeś w sedno. Niestety wszystko ma swoją cenę, ważne, żeby dobrze wybrać i się nie naciąć.

 

Ja tylko chciałem podpowiedzieć o rozważeniu takiej możliwości...  i wcale nie uważam, że to zło konieczne zostawiać łódź w CRO, poddałem tylko pomysł, że skoro mamy łódź możliwą do transportu do PL i spełnimy inne warunki (dobry holownik, warunki tutaj na miejscu do zimowania itp) to można to rozważyć, bo ma to swoje plusy. Mniej wygodne, ale coś za coś, jak zawsze, można popływać też na naszych pięknych akwenach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od 4 lat ciągam do GR i skłaniam się do zostawienia jej tam u znajomego Rodaka w jego ośrodku.

Poniew pływam promami z Włoch to dystans po ladzie podobny do CRO wychodzi.

 

Przez 1-sze 2 lata były Mazury i Zegrze, przez kolejne używana tylko w GR.

 

Mimo serwisowania przeczepy, wymiany bębnów i kół po 3 latach zawsze jakieś przygody

- koło się grzało - znalazłem po drodze do GR serwis Brenderupa i wyregulowali plus wymienili środek (okładziny poszły od tego grzania)

- rok temu po powrocie serwis i łożysko było w rozsypce

- pierwszy rok - skleiły się hamulce (od tej pory nie zaciagam na parkingu tylko podładka pod koła)

 

Ciąganie i jazda 100 km/h max już mnie mało bawi. Do tego koszt promu i paliwa (w moim przypadku) równoważy komercyjne trzymanie łodki tam cały rok. A teraz propozycja jest darmowa.

 

Ja jeżdzę na długie pobyty (z dziećmi) - pracuję tam zdalnie.

Nie problem dla mnie umyć łodkę, wymienić co rok olej w spodzinie czy świece.

Teoretycznie serwis mojego silnika co 3 lata ale powyższe robię co rok (no może świece co 2)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno lepiej nie ciągać, niż ciągać na takie odległości.

 

Macieju, z RIBem, bez dodatkowych szpejów, bez kabiny, masz prościej. Poza tym Ty już nie planujesz nic dodawać do łajby.

Wraz ze skomplikowaniem pokładu i kabiną dochodzi trochę zabawy, kilka kolejnych rzeczy, którymi trzeba się zająć.

Po pierwszym sezonie dopiero przekonujesz się, co do kilku elementów wyposażenia, które chciałbyś mieć - to ta zabawa motorowodniacka ;).

Jestem przekonany, że kolega popływa trochę i też wpadnie na kilka pomysłów.

Ja muszę moje realizować na odległość, albo zlecić do wykonania w Chorwacji. Ale to i tak lepiej niż ciągać łódkę do Polski.

 

Przy czym niezłe moze być pośrednie rozwiązanie - łódkę zawieźć na początku sezonu do Cro, trzymać ją tam na sezon, na  kilku przyjazdów, przy ostatnim wrócić z nią do Polski i tu robić z nią wszystko co potrzeba. Taki schemat proponuję koledze #baunty. To wyjdzie też taniej.   

Oczywiście ma to sens, o ile faktycznie w sezonie pojedzie się kilka razy nad Jadran.

A i sens tego rośnie wraz z szybkoscią dostania się nad Jadran - samolot lub 1 dzień jazdy.

Jak masz prawie 2 dni jechać, popływać 4 dni i 2 dni wracać to bym się nie pisał.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy - a kluczem jest tutaj wielkość łodzi i ogólne złożenia. Gdybym miał jakąś wielką landarę ciągnąć i męczyć siebie i samochód - na pewno nie warto.

Ja z góry tak założyłem, że kupuję taką łódź, żebym mógł ją zawsze ze sobą zabrać - a jadąc kamperem i tak specjalnie szybciej nie jadę solo, więc łódka z tyłu mi nie przeszkadza - lubię tak jeździć - im większy zestaw tym lepszy  ;)

W sumie jak jadę gdzieś solo, to mi cały czas brakuje tej łodzi z tyłu  ;D 

Ale to się wiąże z wieloma czynnikami:

- dobra przyczepa 2-osiowa

- dobre miejsce na zimowanie blisko domu

- samochód do holowania

No i kompromis, że mam w sumie łódź 19 stóp, a nie np 25... Ale życie to wiadro kompromisów, a każdy ma inaczej, inne warunki, inne możliwości, inne nastawienie i oczekiwania. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadąc powoli kamperem faktycznie łódka na haku nie stanowi wielkiej różnicy. Jadąc osobówką stanowi (90km/h vs. +150km/h).

 

Na główny, długi wyjazd wakacyjny: droga (tam i z-) to 2 dni, na wodzie powiedzmy 20 dni. Wolę większy kompromis na drogę, niż na wodę. Stąd kupiłem największą łódź jaką mogę przewozić, gdy potrzeba - 26ft. Landara na drodze, na wodzie nadal mała jednostka, ale już bardziej uniezależniona od warunków morza oraz dająca spory komfort wypoczynku na wodzie.   

Zreszta przewożę ją po Cro do 200-300km, raz pływam tu, potem gdzie indziej. A trzymanie jej w Cro jest póki co większym komfortem, niż trzymanie jej pod domem.

Choć więcej powiem jak zobaczę łódkę po pierwszym zimowaniu. Jest nutka niepokoju, czy wszystko będzie ok...   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...