Wygląda na to, że silnik powinienem mieć o jedną dziurę wyżej. W ślizgu, od spodziny przy pawęży wytryskują w górę po obu stronach stałe bryzgi wody. Widać to trochę na tym zdjęciu (proszę zauważyć szacowną banderkę!)
Kolega z niemieckiego forum miał to samo. Poradzono mu podniesienie z 2 na 3 dziurę. Bryzgi zniknęły i wzrosła mu V max.
Może ktoś doradzić? Podnieść?
Ja mam dokładnie ten sam dylemat z wysokością silnika w moim Sea Ray'u - niby mam zgodnie z fabryką, ale często widzę na zdjęciach identycznych łodzi w necie, że mają o 2 śruby niżej. U mnie jest tak, że płyta antykawitacyjna (czy tam antywentylacyjna) jest o prawie 10cm wyżej niż najniższy pkt łodzi - czyli dno, a w teorii powinno być równo lub niżej. Efekt jest taki, że łódź jest szybka (Vmax - 52 węzły na zegarze) - 45węzłów wg GPSa, w ślizg wchodzi szybko, ale przy ostrzejszych manewrach szybko łapie powietrze, co trochę ogranicza szaleństwa. Co prawda bardziej doświadczeni koledzy twierdzą, że łódź prowadzi się bardzo dobrze i że się czepiam, ale jak się więcej popływa i po prostu pozna swoją łódź - to widzę, że to chyba będę zmieniał i testował to.
Dealer w PL nie ma za bardzo ma wiedzę na temat tego modelu z outboardem, i więcej informacji uzyskałem z forum z USA, gdzie tych łodzi jest sporo - twierdzą, że po opuszczeniu o 2 dziury jest znacznie lepsza manewrowość a Vmax spada o 5w - co mnie nie przeszkadzałoby wcale, bo to nie łódź wyścigowa a i tak rzadko kiedy pływam z Vmax (chyba jak większość)
Wiem, że nie pomogłem wprost, ale z tym powieszeniem silnika to chyba trzeba samemu wypróbować i wybrać najlepsza dla nas opcję.