Skocz do zawartości

Ponton Kormoran 330


powolny
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

@DSZ

 

Cudów na świecie nie ma. Wspomniałeś o dieslu. Żeby zaadoptować małego diesla trzeba się liczyć z tym, że trochę to siłą rzeczy musi ważyć. Za to wyrównoważy tą wagę paliwa bo zamiast zabrać 50 litrów zabierzesz 25. Coś za coś.... Ludzie adoptują tez stare stopy z wietieroków i innych wynalazków. Zakładają jakieś kosiarki na górę i jakoś to pływa. Zamiast tej kosiarki można tego diesla tam wpasować i będzie to się kręciło. Jakość tragiczna tego filmu ale o tym napisałem

 

 

Można wykorzystać do tego lżejszą stopę. Jakiegoś starszego Japończyka bez główki na części za grosze z 2-3 konie i do niego adoptować. Ale i tak nie ominiesz wagi samego konia który waży ponad 30 kg nawet malutki

 

https://allegro.pl/oferta/silnik-diesel-4-2km-212cm3-kipor-km-170fe-okazja-7887847270

 

Dlatego pomyśl dobrze, czy warto z tym walczyć, czy zabrać po prostu więcej paliwa.

 

Apropo paliwa. Nigdy cudów u nas nie było. Startowałem z Koła - Warta - Kanał - Pontnów - Mikorzyn - Ślesin - Kanał - Gopło - Kruszwica. Miałem stacjonarny zbiornik 80 litrów. W Kruszwicy już trzeba było z buta do CPN-u zasuwać z 2 kanistrami niezły kawał żeby do Ślesina wrócić. W Ślesinie to samo. Jeszcze jak był CPN na rynku - pół biedy. Jakoś się poszło i przyniosło. Teraz niezły kawałek trzeba to targać. A jeśli nie ma samochodu bo przypłynąłeś to nie wiem jak. To samo jak lokalnie po Ślesinie i okolicy latałem. Na weekend 3 dni ten zbiornik paliwa to był pryszcz. Więc dowożenie przelewanie i cały ten syf dawał się mocno we znaki. Do dzisiaj wypasiona marina w Ślesinie nie potrafiła ogarnąć CPN-u jakiegoś choćby przewoźnego na sezon. No chyba, że o czymś nie wiem i się w końcu zmieniło ?. Stoją łajby wypasione na kei i co z tego jak nie ma gdzie tego zatankować. A tam ze 100 litrów to tak na pół dnia delikatnej zabawy. Na rzekach jest to samo. Albo z buta do CPN albo pagaje. Problem tankowania w 99% zaważył na tym że sprzedałem motorówkę i przesiadłem się na inne sprzęty do wietrzenia czupryny. Tak się nie da na dłuższa metę. Dobre może dla młodych, bo z wiekiem się coraz bardziej człowiek zniechęca i takie manewry z wożeniem paliwa średnio akceptuje. Dlatego teraz 7.5 koni 4T i na tych powiedzmy 20 litrach dzień na ryby wystarczy bez zmartwienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko jest ,nikt mnie do niczego nie zniechęci  ;) .We wszystkim co robimy jest zasada ,że nie ma uniwersalności . Oglądamy laskę na stronach kalendarza i...  ^-^ ,ale "żeby gotować umiała "  :D .Motocykla też nie mam uniwersalnego ,tylko kilka  :-\ . Nie muszą być z najwyższej półki ,ale w bagno jadę jednym ,a do np.  :o Portugalii innym . Ponton zakupiłem też raczej nie markowy ,ale za stosunkowo nieduże pieniądze i jak się wkręcę ,to ... kto wie ? Byle tylko wariatkowo ,dla nas Wszystkich skończyło się jak najszybciej i jak najlepiej ,to popływamy .Bo tak szczerze ,to ponton mam nadmuchany (do sprawdzenia  ;) ),na strychu i co tam zajdę ,to płynę na sucho  ??? ,ale . z głową raczej OK  :P . Znalazłem 100 parę km ode mnie jeszcze jezioro Otmuchowskie ,gdzie na pewno można pływać (widziałem zdjęcia ) .Kiedyś dawno temu pływałem po nim "Maczkiem" ,lekko przeciekającym .Właśnie wtedy dowiedziałem się OSOBIŚCIE ,że jak się przepłynie na drugi brzeg ,to później nie bardzo wiadomo skąd się wypłynęło  :o . Teraz na szczęście mamy GPS-y . Za niedługo w końcu zrobi się cieplej i tylko żeby były ośrodki tam pootwierane ,bo na jeden dzień ,to ..średnio .

Tak na zachętę fotka z Chorwacji

https://photos.app.goo.gl/SkogBkPNHbHRz9DP9 .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyłączcie "komplikator" :)

 

Jak kogoś ciągnie do wody to żadna siła tego nie powstrzyma. Natomiast prawda jest taka że spalina potrzebuje paliwa. Wygrani Ci co mają możliwość zatankowania na nabrzeżu. Na prowincji i dzikich wodach pozostaje zorganizować samemu tyle paliwa, żeby pagaje się nie zużywały :). I w zasadzie to cały sukces. Cała reszta to już z górki.

 

@Powolny

 

Pierwsze podejście do motocykli to Komar 2 gdzieś około 80 roku ubiegłego stulecia i później wszystko co w PRL-u jeździło. Przy drugim podejściu do motocykli na przełomie wieku wieku wytrzymałem 14 lat. Ale niestety wiele tragicznych wydarzeń związanych z kolegami od 2oo wywierało coraz większy wpływ na moją wyobraźnię i zweryfikowanie tej pasji. Ostatecznie uznałem stojąc w rowie, na szczęście na kołach, że nie warto dłużej tej zabawy ciągnąć, bo kolejnym razem się nie uda. Ślepy buc z busa nawet się nie zatrzymał żeby zobaczyć czy mnie nie zabił. Skończyło się na pogiętym gmolu rozerwanym bucie i spodniach oraz kosmicznym siniaku od stopy do kolana. Dzisiaj jest taka dzicz na drogach, że trzeba mieć nie lada farta na 2oo, żeby wyjść z tego przez xx lat bez szwanku. Mnie się to udało i nie będę już losu kusił. Wolę coś bez dachu ale z blachą i poduszkami. Zawsze większa szansa....... Natomiast o pływaniu cały czas myślałem. To nie mija. Teraz w dobie fajnych pontonów + jakiś mało paliwożerny silnik, i też się można fajnie pobawić bez latania z wywieszonym językiem po x kilometrów z kanistrami. Tego już by mi się nie chciało. Natomiast jest alternatywa i ja z niej postanowiłem skorzystać. Absolutnie nie zniechęcam a wręcz zachęcam abyś temat pociągnął do końca, bo pływanie na spalince to masa frajdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno masa frajdy  ;D .Dla mnie jest to też możliwość rozwijania innych moich hobby ,jak zdjęcia i filmiki . Tylko ten start troszkę rozjechany  >:( . Jednak nie narzekam ,bo wiem ,że moje problemy to pikuś z problemami innych . Fajnie ,że jest gdzie ,,popływać na sucho ,, i jeszcze się dużo dowiedzieć. Miałem w planie pojechać do salonu Suzuki i popodnosić różnej wielkości silniki , ale ... zamknięte . Jeszcze nigdy nie miałem w ręce żadnego i nie wiem na ile wygodnie ,bądź nie ,się to nosi ? Przyjdzie czas kiedy się dowiem . Co do ryzyka  ,myślę że każde extremalne hobby niesie ryzyko ,cóż ,,show must go on ,, .W zeszłym roku rozjechł mnie młodzian jak przepuszczałem pieszych na przejściu  :o ,skasował motor ,który kupiłem ( nówkę ) trzy dni prędzej . Co zrobić ,przeżyłem dB i jestem dalej w grze  ;) .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Jeźdzłem motocyklami, teraz śmigam mini kamperem.

Pływałem dmuchańcami i kajakami z silnikiem. Silnik DDR owski TUMMLER. Na podzespołach simsona. Paliło to tyle co nic (1,5 l/ dziennie) ale miało śrubę z długim wałem na który się wplątywało zielsko.

  Obecnie pływam mini jachtem kabinowym. Rejsy mam dalekie, więc w kabinie sobie koczuję.

Wniosek jest taki, że nic nie pobije małego silnika Honda BF/ 5 km.Ma ładowanie akumulatora, 1 gar, pali bardzo mało i ma sporą moc.

  Dmuchaniec i tak trzeba dowieść autem. Jeżeli auto ma haka, to mini laweta z łódką nie stanowi żadnego problemu logistycznego. Nie trzeba nic uzbrajać, pompować itp. Spuszcza się na wodę i gotowe.

Dmuchaniec ma sens tylko wtedy gdy nie na miejsca na przechowanie zimą, lub dłuższy spływ i powrót PKP.

Jeżeli transport własnym autem i powrót tak samo, to lepsza mini łódka na lawecie.

  A taką łajbą już można sporo zawojować i nocleg gdzie się zamarzy ;)

Pozdr dla wodniaków :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gryf

 

Jeśli ktoś chce spływać tydzień dwa to taka kabinówka jest OK. Silnik 5 koni i nie ma o czym gadać. Wygodnie w miarę, spanie jest na miejscu i można płynąć. Ale jeśli ktoś robi szybkie wypady na kilka godzin popływać czy na rybki, to po co taki majdan ciągnąć ?. Do tego jak najbardziej ponton się nadaje. Kolejną zaletą jest stabilność pontonu na rybki. Poza tym waga. Żadnych przyczep nie potrzeba. Tu taki pierwszy z brzegu przykład

 

 

U mnie będą rolki na relingach zamontowane i będzie wjeżdżał dnem na dach od tyłu po rolkach. Już mam wszystko zgromadzone. Jak zrobię to wrzucę jakieś foto. Zero wysiłku. Po zdjęciu już będzie stał na kołach. Wrzucam silnik na rufę i do wody. Po pływaniu akcja w odwrotnej kolejności, dwa pasy i do domu. 4x4 zjadę nad wodę gdzie chcę. z Przyczepą już nie. Dlatego dla mnie przynajmniej na te kilka godzin takie rozwiązanie jest zdecydowanie lepsze niż łodzie z przyczepami. W domu w "garażu hobby" będzie stał napompowany cały czas. Nie zamierzam powietrza spuszczać. Płukanie tylko wodą i pod dach. Każdy ma inne zapatrywanie na zagadnienie i robi jak mu pasuje. Spływ Dunajem widziałem. Fajny, i jak ktoś lubi taką dłuższą zabawę to na pewno warto.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i racja.

Też tak jeździłem z kajakiem na dachu.

Pewnie się robię za wygodny, bo mi się już nie chce szarpać z silnikiem i innymi bambetlami.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, i pewnie za chwilę zamarzy Ci się nocleg na wodzie, albo plaży. Albo i nie.

Ot, takie moje zdanie ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie kupiłem pierw łodzi/pontonu, ja pierw chciałem spłynąć czymś własnej konstrukcji a później to obmyśliłem. Doszedłem do wniosku że nie ma nic o mniejszych oporach/spalaniu jak katamaran (co prawda z wody nie wyjmiesz i nie przeniesiesz 20m), silnik musi być wolnoobrotowy (spalanie) stąd Honda GX270. Praktyka pokazała że warto dołożyć te 10-15kg wagi/też spalania na silnik Diesla zamiast PB.

Jeśli silniki  zaburtowe 2,5/3,5KM ważą 17kg,  spalą 0,5l/h i dadzą prędkość ok. 9km/h to nie ma co  wymyślać. Czy tyle dadzą to nie wiem bo brak praktyki...motocykl w zeszłym roku sprzedałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gryf

 

Pływałem dawniej na rejsy na kilka / naście dni. Wiem jak to smakuje i znam wszystkie wady i zalety takich wypraw. Obecnie nie piszę się już na takie akcje. Owszem czymś wygodnym (kuchnia łazienka) chętnie bym i popłynął, ale nie w spartańskich warunkach. Własnie chyba dlatego, że za wygodny się zrobiłem i mi się już nie chce koczować z komarami po krzakach. 

 

@DSZ

 

Widziałem ten Twój wynalazek na YT. Tam diesla założyć nie jest problem. Wszystko przed Tobą jeśli zamierzasz dalej tym spływać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

@DSZ

 

Widziałem ten Twój wynalazek na YT. Tam diesla założyć nie jest problem. Wszystko przed Tobą jeśli zamierzasz dalej tym spływać.

Na tym filmiku jest "prędkość przelotowa" (ok 11km/h) i pali wtedy ok.  1,5l/h PB, podejrzewam że jeśli by zwolnić do 8km/h to okolice 1l/h są w zasięgu. Dając diesla jest to ok 0,6l/h czyli bardzo dobry wynik na coś co ma "pokład zamknięty" przeszło 3x2m...ale ta "jednostka pływająca" była robiona tylko pod kątem spływu, czyli waga, średnica pływaków, zanurzenie i gabaryty(opór powietrza) jak najmniejsze dla niskiego spalania. Spływu nie porzuciłem ale to pływadło z chęcią bym sprzedał, mam ramę z kabiną i pokładem do następnego większego pływadła. Przeanalizuje wszystkie za i przeciw rozmiarów, rozwiązań ble ble ble i zrobię trzecie pływadło z aluminium...różnica w wadze pójdzie na najmniejszą kuchnie gazową z piekarnikiem gazowym, lodówkę na LPG i kawałek WC. Ale to jeszcze trochę...  Teraz zastanawiam się czy w święta lub kaszaniasty w tym roku majowy weekend jakiegoś spływu nie zrobić, jak mam siedzieć w domu to mogę na rzece, tam tym bardziej nikogo nie spotkam.

https://www.superbiurorachunkowe.pl/canoe-splywy-rejsy-wyprawy/canoe-warta-odra-zalew-szczecinski-morze/  ten co pływa sam pontonem na pagajach musi mieć jaja jak arbuzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super relacja ,dzięki z link :) . Ochota na taki spływ rośnie .Zauważyłem analogie między pływaniem , a motocyklowaniem . Też jedni wolą wycieczki "w koło komina " tu na rybki .Są też lubiący wyruszyć i ... być w podróży . Oczywiście i jedna i druga ,może i trzecia forma ,tak tu jak i tam jest OK i najważniejsze robić co się lubi .Jak się jeszcze ktoś chce podzielić opisem ,zdjęciem ,filmikiem ,to już całkiem spoko . Dzięki Wam ten temat może być źródełkiem wiedzy do tych ,którzy chcą zacząć ,ale i dla tych ,którzy mają tylko komp (z różnych przyczyn ) .Chciał bym już też móc opisać własne ,pierwsze doświadczenia ,ale ... trzeba poczekać .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post pod postem sory ,ale jak jest cisza ... .

Obejrzałem cały dwu częściowy film kol. Gryfa ,i stwierdziłem ,że ten świat jest rzeczywiście mały ,ponieważ w czerwcu 2019 ,też byłem w Orszowej w Rumuni jak jechałem ,a później wracałem motocyklem do Grecji ( jak to dzisiaj brzmi ,można tak było  :( ) . Prawdopodobnie zakupy robiliśmy w tym samym markecie  :) . Duże wrażenie zrobiła na mnie ta elektrownia i szerokość Dunaju . Poniżej Orszowy jak jechałem wzdłuż rzeki ,to woda na lewym brzegu była okropnie czymś zarośnięta .Granicę z Bułgarią przekraczałem na moście w Califat -cie ? i spotkałem tam gostka z Krakowa ,który miał namiary na camp w pobliżu ,ale też chciał zwiedzić jakąś twierdzę ,co uczyniliśmy razem .  Kilka moich fotek  ;) .

https://photos.app.goo.gl/zjHXgMnqAdkGYoCM8

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam ludzi którzy robią motocyklem wycieczkę X tysięcy kilometrów, ja bym rady nie dał...jedno to 190-192cm wzrostu a dwa to rodzaj motocykla. Moim ulubionym zajęciem na moto była eksploracja trzeciej stówki prędkości. Silnik do pontonu masz?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę offtop ale ja po 300km miałem dość motocykla, kasku i całej reszty ale... jest takie moto jak Kawasaki Vulcan 750 i do dziś żałuję, że go nie kupiłem. Jak na nim usiadłem, to czułem się jak w wygodnym fotelu. Niestety był trochę "rzeźbiony" i zrezygnowałem. Aby jednak było coś na temat to powiem tyle, że żal iż firma Evinrude nie zmodernizowała starej 4 - konnej dwucylindrowej konstrukcji. Jedyna jej wada to brak gazu w rumplu. Ciężar wręcz śmiesznie mały.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pływadła nie przeniesiesz, to od Krakowa zapomnij o spływie.

Za Krakowem jest śluza Przewóz, i tam rzeczywiście będziesz miał przewóz. Furmanką podczepioną do ciągnika za jedyne 100 zeta.

Ale to jeszcze nic.

Elektrownia Połaniec zagrodziła sobie Wisłę nielegalnym jazem. Niby jest możliwość jego spuszczenia, ale to nie realne. Ja musiałem rozpoławiać mój katamaran zrobiony z dwóch kajaków, i przy soczystej wiązance przekleństw wodować się dalej.

Nawet nie ma tam bylejakiego slipu.

A potem to już masz tor przeszkód i ciągnięcie sprzętu na linie przez wszystkie mielizny ;)

Od Góry Kalwarii do ,,stolicy" pozostaje wynająć helikopter.

Normalnie się robi dopiero na zalewie Włocławskim. Są mariny w Płocku i Włocławku. Bynajmniej nie wybudowane przez nasze wspaniałe państwo, tylko przez te miasta.

A czy prześlizują Cię dalej przez zaporę, to też loteria :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież napisałem, że płynąłem katamaranem z dwóch kajaków . Raczej nie miałem głębokiego zanurzenia. Max 15 cm.

Znaki nawigacyjne to fikcja, a właściwie sorry bo są.

Takie połamane wiechcie stawiane na brzegach. A czemu połamane ? Bo to taka odwieczna tradycja, a jak tego nie rozumiesz to jesteś uważany za upośledzonego... :)

Przy ,,stolycy" są nawet pseudo boje. Czyli kanistry po olejach przywiązane linką do cegły...

W ,,stolycy" zapomnij o marinie lub przystani. Ja koczowalem pod mostem Śląsko- Dąbrowskim, ale za to z widokiem na Zamek Królewski (odbudowany zresztą z mojej dolnośląskiej cegły).

  No ale może coś się zmieniło, bo jest przecież rząd Dobrej Zmiany. Ja płynąłem cztery lata temu...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odrą od Wrocławia to też nie jest dobry pomysł. Masz potem jeszcze dwie śluzy, w Brzegu Dolnym  i nowowybudowaną w Malczycach. Jak jest mały poziom wody to nie śluzują.

  Najsensowniej zacząć spływ w Głogowie. Jest tam jedyny slip gdzie się można zwodować. I to nie w porcie i na marinie, tylko po drugiej stronie w parku za torami kolejowymi. Tu masz kordy : 

https://maps.app.goo.gl/RkiMLwuLc3WjBnDu6

A potem do samego morza luksusowo ( jak no polskie warunki) a od ujścia Nysy Łużyckiej, czyli od granicy są boje nawigacyjne.

Tutaj filmik z mojego spływu od Głogowa:

 

  Na temat Wisły nawet nie ma co się wypowiadać. Kiedyś ta rzeka była w całości uregulowana i był to główny trakt handlowy w EUROPIE. Nie Łaba, nie Ren, nawet nie Dunaj tylko właśnie Wisła. Bogactwo naszego kraju, a potem potęga Zakonu Krzyżackiego to właśnie dzięki znaczeniu Wisły jako szlaku komunikacyjnego. I dlatego wszystkie ważniejsze kiedyś i bogate miasta Polski leżały nad tą rzeką.

  Obecnie jest to martwy ściek, a wystarczyłoby tylko czyścić, pogłębiać i dbać o infrastrukturę. Na obecną chwilę stopień dewastacji jest tak wielki, że nie ma takich funduszy aby to przywrócić do normalności. Jest to zadanie na długie lata i olbrzymie nakłady. Co ciekawe wszystko sąsiednie państwa mają w miarę zadbane tory wodne (nawet Ukraina) gdzie można dopłynąć Bugiem.

    Reasumując. Jaz na Wiśle w Połańcu nie wpływa na transport, bo i tak większe jednostki nie pływają. A my możemy się tylko wkurwiać a i  nic z tym nie zrobimy...  Tutaj namiary na właściciela elektrowni i jazu :

https://www.enea.pl/pl/grupaenea/o-grupie/spolki-grupy-enea/polaniec/informacja-dla-turystow-wodnych

 

Podobno jaz jest jeszcze w elektrowni Kozienice, ale tam akurat przepłynąłem bez problemów.

  Na temat Wisły mógłbym pisać jeszcze długo, ale po co drażnić wszystkich ,,pro eko" zafascynowanych tą ,,jedyną dziką rzeką Europy", a ona jest nie dzika, tylko zdziczała ;)

Filmiki z Wisły mi przepadły, a byłoby co pokazywać, ale chluby naszemu krajowi by to nie przyniosło :)

Pozdr i aby do normalności, bo już mnie ciągnie gdzieś w Europę i na Ren.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...