Skocz do zawartości

Jak sprawdzić silnik przed zakupem na policji?


Tomasz K
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

I próbuję uważać na handlarzy - ale to nie jest proste.

 

Postanowiłem kupić silnik od prywatnego użytkownika. Ale sprzedający i tak nie posiadają żadnych papierów na silniki jakie oferują a w dodatku najczęściej kupili je u handlarzy wcześniej. Czyli i tak wracamy do początku.

 

A co myślicie o Eska.... z Płocka? Jakim cudem sprzedają silniki z przebiegiem 2-3 mtg, rok 2016 bez żadnych papierów?

Ściema, czy warto rozważyć?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja sprawdzałem silniki.

jesli zakup był od fizycznego sprzedawcy to jechalismy we dwóch na Komisariat i prosilismy o sprawdzenie silnika.

Pomocnik Dyzurnego Policji wychodził  i sam spisywał z silnika numery i następnie sprawdzał w bazie policyjnej KSIP.

warunkim sprawdzenia jest fizyczna obecnosc silnika zaopatrzonego w numery identyfikacyjne i własciela silnika.

Inaczej jest jak transakcja odbywała sie poprzez zakup internetowy na odległosc.

tym razem ja jechałem na komisariat wraz z silnikiem i prosiłem o sprawdzenie.w tym przypadku jesli silnik jest trefny i figuruje jako utracony  to zostaje zatrzymany i zabezpieczony jako dowód w dalszym postepowaniu. a ja składam wyjanienia tak jak przewiduje KPK. Obydwa tryby postepowania są prost i bezbolesne. Policja ma taki obowiazek sprawdzic na żądanie obywatela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens ma.

1.Czy silnik o takich nuemrach nie widnieje w ewidencji skradzionych?

2.Wylegitymują sprzedającego co zmniejszy prawdopodobieństwo, że kupujesz od człowieka nie związanego ze światkiem przestępczym.

 

Całkowitej pewności nie będziesz miał nigdy.

 

Z pierwszym całkowicie zgadzam się.

Drugie to bzdura, bo niby na jakiej podstawie miałby policjant kogokolwiek legitymować? Bo tak ktoś sobie wymyślił? A może ja, jako sprzedające szepnę niebieskiemu, że być może chcesz mi zapłacić fałszywymi pieniędzmi.... I co, wywalą Ci chatę do góry nogami w ramach tzw. prewencji?

Z puentą również zgadzam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy ja dobrze kolegów zrozumiałem,  :) czyli jak ktoś chce sprzedać np.Yamahe 250 konną to co ma ją zapakować do samochodu, ale z pewnością nie osobowego , bo to nie jest mozliwe.

Następnie wynająć  samochód dostawczy powiedzmy coś na kształt Forda Transita, z pewnością przyda się też dzwig warsztatowy do wyciągania silników, bo jak inaczej zapakować silnik ważący ponad 250 kg na podlogę dostawczaka.

No i tak już z zabezpieczonym silnikiem  możemy pojechać na komisariat policji w celu sprawdzenia.Czy tak to ma wyglądać?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kolego Mariusz jak chcesz kupic taką yamahe 250 km to jka chcesz go odebrac od sprzedającego? w czesciach?

fizycznie i tak musisz pojechac po ten silnik. wiec w czasie tranzakcji zawinąc na komisariat. to tak jakby po drodze musi zawsze byc

A nie sądzi kolega, że wystarczy pójść na Policję z numerem motoru i zapytać czy aby nie jest silnik z takowym numerem poszukiwany? Po jaką cholerę targać tam ćwierćtonowego kloca?  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega "Raczekp1", bardzo ładnie wyjaśnił procedurę sprawdzenia silnika i tak samo wygląda sprawdzenie innych pojazdów, uważam, że jeżeli wchodzi w grę bardzo duży gabaryt oraz pojazd nie ubezpieczony który nie może się poruszać samodzielnie po drodze  itp., nic nie stoi na przeszkodzie aby na miejsce podjechał patrol i sprawdził (oczywiście gdy są jakieś niejasności jak: np. brak dokumentów, nie wiadome pochodzenie rzeczy itp.)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że dotknąłem ciekawego tematu :-)

 

Właśnie wykonałem telefon na policję i oto czego się dowiedziałem.

Należy stawić się z kupowanym silnikiem na dowolnym komisariacie - bez silnika nie ma sprawdzania.

Czynność powinna trwać chwilę - kwestia sprawdzenia w systemie czy nie wisi jako kradziony.

Należy dzwonić wcześniej pod 997 (dokładnie pod ten numer) i pogadać. Nie wykluczają nawet przyjazdu DO silnika - ale to może pewnie potrwać nieco dłużej.

Tak więc wątpliwości co do procedury chyba rozwiane.

Inną sprawą jest czy to wystarczy?

Po "przejściach" z jednym takim co mi wysłał foto przebijanych tabliczek - warto odwiedzić autoryzowany serwis. Tam z dużym prawdopodobieństwem są w stanie określić, czy tabliczki wyglądają OK, czy pasuje podany typ z rodzajem silnika itp. Jak zawsze nie jest to w 100% pewne ale okazuje się dość skuteczne. W moim przypadku wystarczyło, że gość z Hondy (centrala) obejrzał foto i jednoznacznie stwierdził fałszywkę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale się nie dziwię ;-)

 

Wiesz, wychodzę z założenia, że jeśli kupujący będą upierdliwi i dociekliwi to handel kradzionym sprzętem zostanie mocno ograniczony. Jeśli każdy będzie pytał o pochodzenie, dokumenty itp to i paserowi nie będzie lekko. A efektem tego w dłuższej perspektywie będzie spadek kradzieży tego typu sprzętów.

 

To taki mój mały wkład w walkę ze złodziejstwem. Gdyby nie to - dawno bym śmigał nowym motorkiem a nie szukał używki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój wkład w walkę ze złodziejstwem prędzej skończy się podniesieniem cen na rynku wtórnym legalnych silników niż eliminację kradzieży. Ceny kradzionych mogą spaść więc ilość kradzieży może wzrosnąć bo jakoś będą musieli dogonić ,,inflację"

Złodziej to zawód i nie liczyłbym na przekwalifikowanie delikwentów przez kursy w pośredniaku.

CCC  :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że legal - sprawdzany w Yamasze, dostałem też dokumenty celne - przyleciał z Singapuru. Nie sprawdziłem na policji - nie miałem nawet pojęcia, że się da. Ale jak powiedział któryś z poprzedników - pewności nie ma nigdy...

 

A co do zarzutu paserstwa - jeśli kupisz silnik kradziony ale masz umowę k-s z numerami tego silnika to jesteś zwolniony z zarzutu paserstwa. Oczywiście - nie stajesz się właścicielem sprzętu ale nie jesteś paserem. Sprzęt utracisz ale zarzutów nie ma.

 

W przypadku taniego silnika - można sobie pozwolić na ryzyko utraty. Jeśli sprawdzisz wszystko co możesz ale okaże się, że niestety był kradziony - trudno. Poza nerwami tracisz w sumie dość niewielką gotówkę. Ale przy kwotach kilkanaście czy więcej tyś. to już trochę bolesne. Tak myślę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same firmy skłaniają ludzi do takich zachowań. Nalepki naklejki to totalna bzdura.Przecież można nabić nr. w takim miejscu że precyzyjne zeszlifowanie będzie niemożliwe . Tym bardziej nabicie nowego. Takich silników jest bardzo dużo na rynku. Silnik w sumie to cena zakupu samochodu używanego w dobrym stanie a nie totalnej padaczki. Firmy powinny to robić inaczej nie jak do tej pory. Z legalnego silnika można zerwać naklejki a uczciwego użytkownika posądzić o paserstwo itp. bzdura totalna.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...