Skocz do zawartości

Uprawnienia do holowania


musti
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

W Anglii jest tez kurs na narciarza i nasz lokalny klub wymaga zrobienia go aby móc holować łódką klubową. Nie wiem tylko tak jak pisałem czy ktokolwiek w PL będzie to honorował ?

Kursy na narciarza nie są tak popularne jak te na sternika i kilka razy ( bez skutku) próbowałem wpasować termin kursu w wakacje. Inna sprawa to że między skończeniem kursu a wydaniem patentu zwykle mija więcej niż trwa urlop więc można by korzystać dopiero za rok  :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, angielskie przepisy nie przewidują konieczności posiadania uprawnień,  możesz sobie śmigać motorówką bądź skuterem bez papierów ale w wielu miejscach ( portach i akwenach) wymagana jest zgoda i drobna opłata u Harbour mastera ( czyli bosmana :-) ) aby móc się poruszać np po zatoce. Aby ją dostać trzeba wykazać się ubezpieczeniem OC, a to z kolei kosztuje o wiele mniej jeśli masz skończony kurs i papiery
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Kurcze... polska to dziwny kraj... trzeba miec licencje na wszystko... Wskarzcie mi taki drugi kraj z tak bzdurnymi przepisami  >:D

 

o ile amatorskie holowanie narciarza powinno o być standardowo w pakiecie sternik, starszy sternik, tak jak samochodem można ciągnąć przyczepkę lekką na kat. B, o tyle holowanie statków powietrznych to już obowiązkowo licencja i solidny egzamin, ..............

 

idąc tym tropem to również chodzenie po górach, wspinaczka skałkowa, i wiele innych dziedzin powinno być zabronione bo są niebezpieczne dla delikwenta. Szczęśliwie poziom paranoi w zakresie wszelkich licencji i pozwoleń spada i deregulacja działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Cześć. Zawodowo związany z wodą jestem od kilkunastu lat. Wiele idiotów zdążyłem napotkać na swoim szlaku wodnym. Moje zdanie jest takie, że tego typu szkolenia nauczają kultury i przede wszystkim uczą używania sprzętu zgodnie z jego przeznaczeniem a także co najważniejsze pokazują techniki i bezpieczeństwo na wodzie. Nasze tereny, wody otwarte i wody zamknięte niebawem będą oblegane większą ilością amatorów sportów wodnych. Ja osobiście wolałbym uniknąć starcia z jakimś niewyszkolonym narciarzem bądź nie daj boże z dzieckiem na tzw kółku, które ciągnie tata nie koniecznie zgodnie z zasadami. Generalnie mówiąc te wszystkie szkolenia niby nikomu nie potrzebne, ale jesteś jedna zasada. Jak coś przeskrobiesz to ubezpieczyciel zapyta na bank o twoje, moje czy kogokolwiek uprawnienia. Jeśli masz wszystko na miejscu, to ok. Jeśli natomiast braknie Ci czegoś, to niestety czarna dupa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj najwięcej pretensji do ,,głupich"przepisów mają Ci , którzy ich nie znają i nie posiadają. Powołują się na, często celowo wybrane, przepisy innych państw. Musimy pamiętać, że jest jeszcze żegluga ,zawodowa" i na styku z żeglugą  sportową (rekreacyjną) powstaje najwięcej konfliktów. Trzeba to jakoś pogodzić ?

Póki co dokręcanie odkręconej śrubki trwa. Nagminne olewanie liberalnych przepisów przez laików, którym wydaje się, że ,,nikt nam nie zrobi nic" jest tego przyczyną. Kilka wypadków i już mamy kolejny zakaz. Chociażby ,,zimne piwko" w upalny dzień.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ubezpieczyciel zapyta o uprawnienia o ile będą one istnieć i będą wymagane. 8)

 

Tak Grzesiu, ale to tylko kwestia czasu i to wszystko wypłynie na powierzchnię. Ja bardzo mocno udzielam się w innej dyscyplinie sportów wodnych i tam przepisy są tak zawiłe, że można dostać pier...lca. To się nie mieści w głowie. Na dosłownie wszystko musisz mieć papier. Ktoś na tym robi też siano i to od groma siana. Ale przekłada się to także na bezpieczeństwo uczestników jak i ich partnerów. Tutaj być może będzie podobnie. A z tym pifkiem to przesadzili masakra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Ja zdawałem egzamin na licencję na holowanie kilka tygodni temu. Egzamin wraz ze szkoleniem trwał 3h i niestety niczego nowego się nie dowiedziałem. Moim zdaniem to czyste nabijanie kasy, które nie przekłada się na bezpieczeństwo na szlakach wodnych. Dodatkowe pole do popisu ma policja i inspektorat żeglugi śródlądowej - którzy jak widzą łódź holującą jakiś obiekt to z większą chęcią przystępują do inspekcji w nadziej na poprawę swojej nienagannej statystyki.

 

I jeszcze takie pytanie, czy w dowodzie rejestracyjnym łodzi musi być uwaga - "Łódź przystosowana do holowania obiektów pływających"? Ostatnio przyczepił mi się do tego inspektorat jak ciągnąłem koło i nie wiem czy powinienem to zgłosić do PZMiNW, czy jest to tylko wymysł owego inspektora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było grzecznie poprosić od podstawę prawną. Przepisów jest cała masa i chociaż wydaje mi się, że sobie coś wymyślają to palca bym nie dał, że gdzieś się nie skrywa taki przepis... Teraz po fakcie możesz napisać (nawet emailem) do UŻŚ, Policji Wodnej i PZMiNW. I nie zdziw się że odpowiedzi (o ile przyjdą) nie będą kompatybilne :-)

Odnośnie LNH to jest to ewenement na skalę światową. Bodajże jeszcze tylko w Izraelu jest patent na holowanie ale łodzi a nie narciarza. Za 3h szkolenia to kosztem powinien być tylko egzamin :-) Polecam patent USA lub Kanady obejmujący holowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 1 rok później...

Cześć. Zawodowo związany z wodą jestem od kilkunastu lat. Wiele idiotów zdążyłem napotkać na swoim szlaku wodnym. Moje zdanie jest takie, że tego typu szkolenia nauczają kultury i przede wszystkim uczą używania sprzętu zgodnie z jego przeznaczeniem a także co najważniejsze pokazują techniki i bezpieczeństwo na wodzie. Nasze tereny, wody otwarte i wody zamknięte niebawem będą oblegane większą ilością amatorów sportów wodnych. Ja osobiście wolałbym uniknąć starcia z jakimś niewyszkolonym narciarzem bądź nie daj boże z dzieckiem na tzw kółku, które ciągnie tata nie koniecznie zgodnie z zasadami. Generalnie mówiąc te wszystkie szkolenia niby nikomu nie potrzebne, ale jesteś jedna zasada. Jak coś przeskrobiesz to ubezpieczyciel zapyta na bank o twoje, moje czy kogokolwiek uprawnienia. Jeśli masz wszystko na miejscu, to ok. Jeśli natomiast braknie Ci czegoś, to niestety czarna dupa.

 

Żaden kurs nie nauczy kultury ani myślenia. Kwestia bezpieczeństwa nie sprowadza się do ilości posiadanych patentów.

Jedyne co pomoże to edukacja, jasne zasady i niestety ale nieuchronność kary i bynajmniej nie mówię tu o mandatach bo pouczenie i szorstka rozmowa często przynosi dużo lepsze efekty.

Zobacz co się działo jeszcze 15 lat temu na polskich stokach narciarskich, a dziś zobaczyć kogoś na bani czy bez kasku, prawdziwy rarytas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...