Skocz do zawartości

Pożar motorówki


krzyzan21
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Pierwsza pomoc przyszła od pracowników portu. Dość nieudolnie wystrzelili gaśnicą na dziub a paliła się rufa. Rozumiem, że strach było podpłynąć od tyłu bo mogło wybuchnąć. Potem pojawił się WOPR. Utrzymał bezpieczny dystans i nie podjeli działań. Wreszcie przypłynęła straż. Ustawili się dalej niż WOPR. Czemu miała służyć ich wizyta ?! Widząc , że nikt się nie kwapi do gaszenia obsługa portu spytała ile jest paliwa w łódce... i stwierdzili że warto spróbować ugasić. Na gaszenie jedną dużą gaśnicą było już zbyt późno. Uprzejma starsza pani zadzwoniła pod nr 112. Tam usłyszała, że ma zadzwonić bezpośrednio do straży. Pod 998 (taki chyba jest numer) ktoś powiedział, że to nie ich rejon... że niby woda ? Myślę, że po 20 minutach przyjechała pierwsza jednostka straży pożarnej. W porcie nie mieli miejsca by dojechać do wody. W niedzielę przyjechało dużo wodniaków i droga była zatarasowana. Rib straży pognał w stronę brzegu by przywitać kolegów z lądu. Jestem pełen podziwu dla gościa w czerwonej koszulce na czerwonym skuterze... wydaje mi się że był z WOPR-u. Bardzo szybko wpłynął do portu by spytać czy wszyscy wyskoczyli z płonacej łódki. Z info popłynął do riba ratowników. Po chwili takim samym tempem wrócił do portu z zapytaniem o ilość paliwa w motorówce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nikt pływający na skuterze nie wpadł na pomysł ugaszenia tej jednostki w popisowy sposób tak jak się oblewa ludzi na pomostach na plażach? przecież to 100l wody leci na 20m jeśli ktoś ma wprawę...... a pompę ma pod dupa w skuterze.... ?

 

 

w weekend doświadczyłem tego zjawiska jak to jest przyjąć 100l wody ..... po skuterze 200HP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynie ktoś motorówką spróbował chlapnąć wodą ale średnio to wygladało. Widownia była duża ale pomysłów na gaszenie zabrakło. Jak się wypaliła to w porcie każdy miał super sposób na ugaszenie. Słyszałem, że wiadrem trzeba było gasić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johnny to o czym mówisz proponowałem ratownikom to co uslyszałem to czekamy na odpowiednie służby i nikt nic nie robił wprawdzie policja karetka wodna i inne pomoce wodne stawiły sie bardzo szybko to nic nikt nie robil , nie są przygotowani na tego typu wypadki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Pewnie najstarsi górale nie odpowiedzą.  Silnik był na wtrysku z wysokociśnieniową pompą paliwa. Dziwne bo jej nic się nie stało (pompa, filtr paliwa i akumulator ciśnienia) Zbiornik paliwa jest cały. Klapa nad silnikiem nie ma śladu wybuchu ani opalenia czy okopcenia. Komora silnikowa miała dwa nawiewy z boku, wentylator wyciągający powietrze (włączony od momentu zapalenia silnika) oraz dużą szczelinę między klapą a rufą przez którą wysysane były wszelkie opary(miało działać jak dysza Venturiego) Mimo wszystko musiały się zebrać opary paliwa i iskra (z aparatu zapłonowego ? ) Kopułka odleciała od silnika

2025056662_columbus-_mier_015.jpg.185cb0bbdb96e751cf5451a9d1e21d77.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna wiadomość , przykro czytać o spaleniu łódki , też nie fajnie jak służby które z definicji swojej muszą pomóc olali . Przypominają się takie słowa " ratowanie tonących to dzieło rąk samych tonących " dokładnie dotyczy tego pożaru . Jak sam sobie nie pomożesz to nikt niestety nie pomoże ( za rzadkimi wyjątkami ) . I jeszcze jedno , choć wiadomo każdy madry po pożarze ale jednak dla potomnych , "wentylacja włączona razem z zapłonem " , czyli ten wybuch oparów paliwa był zaprogramowany  ??? . Choć używam silnika zaburtowego , ale od zawsze wiem że pierwszą czynnością przed odpaleniem silnika stacjonarnego i to na kilka minut przed , włącza się wentylacja komory .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę się zgodzić z planowaniem wybuchu. Noo może dzień wcześniej ale nie w łódce a na plaży. To inna opowieść. Motorówka pływała od południa. Nic się nie działo. Przepłynęła od Wierzbicy i po rundzie po porcie wypływała. Tak jak wcześniej pisałem wentylator działał od dawna. Błąd podstawowy to brak pod ręką sprawnej gaśnicy. Dwie nie zadziałały a w trzeciej urwałem głowicę/główkę/zawór. Była jeszcze czwarta gaśnica ale po porządkach trafiła głeboko do środka. Wyszła cało z pożaru. W następnej łódce zamontuje system gaśniczy jak w rajdówkach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z twojego opisu wynikało że wentylator odpalony razem z silnikiem , z tego takie wnioski
wentylator wyciągający powietrze (włączony od momentu zapalenia silnika)
. Ty byłeś na miejscu ,Tobie lepiej widać . Jeszcze raz współczuję , nie daj boże nikomu czegoś takiego .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznaję się, że byłem właścicielem tej łódki. Chciałem się podzielić z pływającymi moimi doznaniami. Wiedziałem od lat, że silnik stacjonarny ma mieć dobrą wentylację. Ilość środka gaśniczego też była duża. Nie sądzę by pożar był spowodowany nazbieraniem się oparów paliwa.  Ze wzgledu, że kopułka leżała daleko od aparatu zapłonowego myślę, że rozszczelnił się układ paliwowy nad nim. Przewody zapłonowe były nowe, cewka również...

Akumulator był nowy ale zwykły tzn. nie żelowy. Tam gdzie go przymocowalem został do dziś. Wystają tylko żebra.

Co do ubezpieczenia to nie pomyślałem o nim. Łódka była stara i jej wartość nie była duża (20-25tyś) Generalny remont silnika, elektryki, tapicerki przeszła w 2011 roku. Poświęciłem na to ok. 300 godzin pracy i worek pieniędzy. Wiecie jak się czułem jak starszy gość podszedł i spytał czemu nie gasiłem łódki ? albo ktoś przy piwku opowiada jak on by ugasił pożar bo przecież to nic trudnego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Traumatyczne przeżycie zważywszy na ten remont wykonany własnoręcznie.To boli.

Przy kolejnej łodzi na pewno poświęcisz sporo czasu na zabezpieczenie stacjonarnego(o ile taki będzie) silnika przed wybuchem :-X   

 

Opowiedz o samej akcji..uruchomiłeś silnik i wtedy buum ?Byłeś sam ?Zdążyłeś wyskoczyć z łodzi i wpław do brzegu ? ?                           

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość co przy piwku komentował jak by szybko zgasił pożar paliwa , pewnie nawet własnymi sikami ognisko nie zgasi . Nie jest to takie łatwe , w  dodatku stress i jeszcze te gaśnice , plus świadomość wybuchu . Nie wspomnę o temperaturach w pobliżu takiego płomienia , za wielu nie zdziałasz .  Dla siebie wnioski zrobione , przed następnym wypłynięciem przerabiam odpowietrzanie zbiornika ( wynoszę na dach pod okap sterówki ) i wywalam starą gaśnicę  (mam dwie ) kupienie nowej dużo nie kosztuje ale samopoczucie znacznie poprawia .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Igor-najgorsza jest świadomość zagrożenia wybuchem.Jedyny sposób na szybkie i jednocześnie w miarę bezpieczne zagaszenie to ten z fimu Dżonego-niestety on też wymaga jajek,że o dynamicznej łódce/skuterze nie wspomnę.

 

Na mojej łodzi nowa kilogramówka na pokładzie,ale przed nastepnym pływaniem profilaktycznie zmienię sobie przewody paliwowe pod czapką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...