ogorek Opublikowano 5 Maja 2017 Udostępnij Opublikowano 5 Maja 2017 ładne, klasyczne łodzie. Człowiek całe życie związany z produkcją łodzi https://www.youtube.com/watch?v=8SEkMQSXGxQ Mnie się podobają te klasyczne motorówki. W sensie podobania nie w sensie chęci posiadania Wymyślił też oryginalny system kontrolny. Robotnicy nosili kombinezony w różnych kolorach - do każdej sekcji przypisana była inna barwa. Patrząc z góry, wiedział, kogo brakuje w narzędziowni czy w lakierni. Jeśli, na przykład, zobaczył niebieskie kombinezony wymieszane z białymi, wiedział, że mechanicy (niebiescy) siedzą u tych od drewna. Natychmiast zapalała mu się w głowie lampka: Uwaga, problem! Wtedy schodził, aby sprawdzić, co się dzieje. Co roku w lipcu i sierpniu opuszczał biuro i sam projektował nowy model łodzi. Był to zawsze trzechsetny z kolei egzemplarz, którzy opuszczał Cantiere Riva. Wymagając tak dużo od siebie, nie wierzył, że inni mogą pracować inaczej. Znana jest sprawa Fritza Linsenhoffa, szefa niemieckiej fabryki VDO, który odwiedził kiedyś Rivę i zaproponował mu dostarczanie urządzeń i narzędzi. - Przykro mi - powiedział Carlo. - Cenię pana jako świetnego klienta (Linsenhoff kupował nową motorówkę co parę lat) i nie chciałbym pana stracić. Ale obawiam się, że nie wytrzyma pan współpracy ze mną. VDO podjęło wyzwanie. Niemieccy inżynierowie zaczęli testować u Rivy swoje produkty. Kiedy testy wypadały źle, z Niemiec przysyłano następny, ulepszony sprzęt. Jeden z testów zakończył sam Carlo, przychodząc na „inspekcję techniczną" z solidnym młotkiem i niszcząc drogie urządzenie. - O, rozleciało się - miał oznajmić zdumionym inżynierom. - Niemiecka solidność, coś podobnego. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy młotek Rivy nie uszkodził prototypów. Od tej pory, to znaczy od 1964 r., firma używała tylko narzędzi VDO. Podobnie było z silnikami. Włoskie dawały potężnego kopa, ale były zawodne. Psuły się w najmniej spodziewanych momentach, dlatego Carlo zdecydował się na amerykańskie. Wybrał Chryslera i Cadillaca. A kiedy produkty Chryslera wydały mu się nie dość perfekcyjne, osobiście poleciał do Stanów, wdarł się do szefostwa koncernu i zażądał testów. - Testy Chryslera nie przekonały mnie - mówił potem. - Moi klienci musieli mieć to, co najlepsze. Dlatego silniki grzały się u mnie przez 10 godzin na hamowni, a potem (już zainstalowane w łódce) musiały odbyć dwudziestogodzinną przejażdżkę po Lago d'Iseo. No, jak już to wytrzymały, to znaczy, że były w porządku. Carlo Riva nie wspomina jeszcze, że kazał zainstalować aparat rentgenowski, którym prześwietlał gotowe łodzie w poszukiwaniu najdrobniejszych niedoskonałości. Carlo potrafił dopasować swoją flotę do ekskluzywnych zachcianek najbardziej rozpieszczonych ludzi świata. Budował małe modele, takie jak klasyczne Super Florida i Ariston, ale powstawały też większe Tritony, po których przyszły najsłynniejsze Aquaramy, dzięwięciometrowe olbrzymy o mocy 800 KM - gigantyczne, a przecież eleganckie. Pierwszym sternikiem Aquaramy był Giovanni Agnelli, słynny włoski playboy i prezes Fiata. Carlo mówił, że rivy się nie buduje. Ją się wypieszcza. Dla niej sprowadza się mahoń z Gabonu i z Wybrzeża Kości Słoniowej na burty i dziób oraz mahoń z Hondurasu - do wnętrza. Pod jej maską umieszcza się potężne, ośmiocylindrowe silniki Chryslera albo Cadillaca. Jej kierownica i deska rozdzielcza wyglądają jak w krążownikach szos, a dźwięk klaksonu przypomina syreny nowojorskiej policji. Są i tacy, którzy przysięgają, że Carlo Riva kazał tak konstruować motorówki, aby woda nie rozpryskiwała się byle jak, tylko z wdziękiem włoskiej fontanny. Niewielu klientów życzyło sobie jakichkolwiek zmian w motorówkach z Cantiere Riva. Znany jest kaprys „Big Anity" Ekberg, która nalegała, aby jej model miał tapicerkę z zebry. Carlo Riva zgodził się też na nalegania Ferruccia Lamborghiniego, aby zmienić silnik Cadillaca na firmowy Lamborghini. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ogorek Opublikowano 5 Maja 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Maja 2017 o jescze to, nie żebym się zgadzał z nim ale był stanowczy WŁÓKNO SZKLANE ZAMIAST MAHONIU Carlo Riva sprzedał firmę w 1969 r. Stocznię w Sarnico nad Lago d'Iseo przejęła włoska Ferretti Group (do koncernu należy dziś 14 stoczni - 13 we Włoszech, jedna w USA). Co się stało? W broszurkach reklamowych Ferretti znajdziecie opis przyjemnego dealu korzystnego dla obu stron. Tak naprawdę powody sprzedaży były dwa. Po pierwsze, klienci zaczęli kręcić nosem na mahoń i żądać lżejszego i bardziej wytrzymałego (no i tańszego!) włókna szklanego. Riva uważał, że z włókna szklanego można robić deski klozetowe, nigdy motorówki. Nigdy JEGO motorówki. A potem przyszedł kolejny cios. Najmłodsza córka Carla zmarła po przedawkowaniu narkotyków. Riva zrezygnował z posady dyrektora generalnego i odsunął się od pracy. W 1996 r. ostatecznie zrezygnowano też z produkcji łodzi z mahoniowym wykończeniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.