Skocz do zawartości

Kolejny projekt rozporządzenia w sprawie uprawiania turystyki wodnej


Rekomendowane odpowiedzi

Cytat z uzasadnienia do nowego projektu rozporządzenia."...wzięto pod uwagę fakt,iż nie odnotowano wzrostu wypadków morskich statków o polskiej przynależności..." w 2011 roku odnotowano o 16 wypadków mniej niż w 2010.Nastąpił spadek ilości wypadków nawigacyjnych i z ludźmi"

Projektodawca uważa ,że nastąpił spadek ilości wypadków i dlatego między innymi liberalizuje przepisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 228
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

....ale bierze tylko dwa ostatnie lata w statystykach....

i chyba tylko wypadki Morskie....Niestety najwięcej zdarzeń jest na śródlądziu

i różnie są one klasyfikowane. Ale nie to jest jakiś argument za lub przeciw....

 

Jak najbardziej jestem za liberalizacją przepisów, ale trzeba to robić z głową,

Dalej będę uważał, że nie wskazanie jasno określonego limitu mocy może zrobić więcej złego

niż dobrego....Ale oczywiście wcale nie musi...Niech ten limit będzie np. na poziomie 300KM

 

Aby się nie okazało, że znowu za rok będą

robione kolejne zmiany, ale już bardziej po cichu i bez rozgłosu i nagłośnienia

bo się okaże, że ........ :-( znowu coś przeoczono....I wtedy też łatwiej będzie

wrzucić jakieś "lub" albo "i" wypaczający brzmienie jakiegoś punktu czy paragrafu....

 

Po prostu dmucham na zimne.... :-(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle w wielu miejscach na świecie aby pływać średnią motorówką nie potrzeba ŻADNYCH kwitów i problemu w tym nie ma, na większe, mocniejsze jednostki jest dopiero licencja i egzamin. Rozumiem, że za coś związkowcy muszą się trzymać stołków więc na takie rozwiązania nie ma co u nas liczyć...

 

To właśnie nasze przyzwolenie na "partyjne/związkowe świnie" na każdym niemal szczeblu naszego ukochanego państwa powoduje że jest jak jest.  Dlaczego by nie postulować o całkowitą likwidację uprawnień dla mniejszych łodzi i motorów? Obecne 10kW to raczej mało by na np. gumiaku spowodować jakikolwiek wypadek. Można by spokojnie podnieść do np. 30 KM to pozwalało by na swobodne pływanie małymi jednostkami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na co koledze wiedza o locji ? Jak się wpieprzy własnym pływadłem i rozpieprzy własny silnik na mieliźnie czy ostrodze, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Jak poczuje taką potrzebę to sam się douczy, poczyta czy popyta. Jak uszkodzi czyjeś pływadło to albo zapłaci sam albo jego ubezpieczyciel. Nie powinno być żadnych patentów na turystyczne jednostki pływające. Jeżeli jednak ktoś chciałby takowy posiadać np. do wykupienia winiety w Chorwacji, to powina być taka możliwość.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I pomyśleć, że ja do was krakowiaków napisałem prośbę o wsparcie w sprawie zdjęcia mi tego "kagańca" mocy (do60kW)  :o ;D

 

I znowu się nie rozumiemy....jestem za zdjęciem idiotycznych 60KW /czy 100KW/ czy 150KW i jestem za liberalizacją.

Ale moim zdaniem nie powinno się iść ze skrajność w skrajność....czyli teraz zrobimy NO LIMIT !!!

i będziemy obserwować co się wydarzy ........  ???

 

Moim zdaniem powinno być jakieś zróżnicowanie pomiędzy zwykłym a morsem...nie tylko dot. długości jednostki,

czy możliwości dalszej penetracji wody z minimalną znajomością zasad nawigacji - meteorologii - bezpieczeństwa....

idąc dalej.....etykiety - kultury - wychowania.....

 

Ale myślę, że to nie jest najbardziej istotny problem

w projekcie tej ustawy.....mam na myśli brak limitu (mnie to i tak rybka  :-) bo więcej nie potrzebuję....

ale chodzi o innych użytkowników szlaków wodnych....

 

A może faktycznie macie rację:  bez limitów, bez szkoleń, bez uprawnień

będzie spokojniej i bezpieczniej na wodach.....może faktycznie tak będzie... ;)

- czego Wam i sobie życzę w Nowym Lepszym 2013 roku  :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szwecji nie są wymagane uprawnienia by pływać po morzu, u nas niestety się tego wymaga by banda instruktorów miała zarobek. Ostatnio ktoś kupował silnik i opowiadał mi jak wyrabiał patent drogą pocztową. Zebrali grupę chętnych, zrobili listę z danymi osobowymi ,wysłali pieniądze i zdjęcia, po czym za jakiś czas patenty dostali pocztą. Jeśli jesteśmy krajem patentów to równie dobrze powinno się mieć jakiś patent by jeździć rowerem po lesie, bo bez kursu i patentu można głowę o drzewo rozbić, lub do jazdy na nartach, chyba ze górka do 13m wtedy bez patentu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szwecji nie są wymagane uprawnienia by pływać po morzu, u nas niestety się tego wymaga by banda instruktorów miała zarobek. Ostatnio ktoś kupował silnik i opowiadał mi jak wyrabiał patent drogą pocztową. Zebrali grupę chętnych, zrobili listę z danymi osobowymi ,wysłali pieniądze i zdjęcia, po czym za jakiś czas patenty dostali pocztą. Jeśli jesteśmy krajem patentów to równie dobrze powinno się mieć jakiś patent by jeździć rowerem po lesie, bo bez kursu i patentu można głowę o drzewo rozbić, lub do jazdy na nartach, chyba ze górka do 13m wtedy bez patentu.

 

To o czym piszesz jest  K A R A L N E !!! jeżeli udowodnisz tak przeprowadzany tryb szkolenia. Zresztą kilka spraw

jest już w prokuraturze i toczą się sprawy. Dotyczy to tzw. "Internistycznych fabryk patentów".....

 

Odnośnie jazdy na rowerze po lesie, to jeżeli uderzysz głową w drzewo, to zrobisz

krzywdę co najwyżej sobie i ewentualnie drobny ślad na drzewie....

Jeżeli uderzysz z dużą lub nie dużą prędkością w inną łódkę

lub pływającego człowieka....to krzywdę robisz innym czasami ze skutkiem wiadomo jakim

...a to już podchodzi pod jakiś tam paragraf....

a co bardziej wrażliwym pozostaje jeszcze tzw. wyrzut sumienia.....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotyczy to tzw. "Internistycznych fabryk patentów".....

Ha ha ha  :D, chodziło chyba o "Eksternistycznych..." czyli zdających bez uczestniczenia na kursach, bo "internista" to lekarz, specjalista od chorób wewnętrznych. No chyba, że cała sprawa jest tak chora, że wymaga interwencji lekarza specjalisty wysokiej klasy  ;) :D :P. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako,że paru kolegów wypowiedziało sie w tym temacie, to może ja napiszę jak to widzę;

 

-myślę,że kursy i egzaminy powinny byc prowadzone w sposób profesjonalny, wykładowcy i egzaminatorzy  powinni być związani zawodowo i społecznie z wodą, np.inspektorzy, policja, kapitanowie żeglugi sródladowej, komandorzy klubów motorowodnych.

 

-patenty trzeba  chyba powiązać jakoś ze stażem i umiejętnościami

 

-nie podoba mi sie zapis by nowo "upieczony" sternik nie miał ograniczonej mocy silnika, te 12 metrów łodzi tez mnie troche zastanawia

 

-może trzeba stworzyc jakis odrębny patent dla skuterowców i tutaj chyba ograniczanie mocy nie jest potrzebne

 

To tylko pare takich moich spostrzeżeń,oczywiscie to są moje uwagi i rozumiem,ze ktos  może się z tym nie zgadzać.Sami wiemy doskonale jak sa prowadzone kursy:)i egzaminy, wg mnie to groteska połączona z farsą.Ktoś na tym forum przyrównał łodkę do samochodu, i ja sie po cześci z tym zgadzam, łódz motorowa to też "pojazd" i mozna nią narobic niezłego bałaganu, nie wspominając o tragicznych skutkach uprawiania motorowodniactwa,i albo sie zaostrzy kontrolę na wodzie przez organa do tego powołane, albo radykalnie wzrośnie poziom szkolenia a co za tym idzie odsiew na etapie egzaminacyjnym, skoro egzaminy na prawo jazdy koncza sie ponad 60 procentowym "uwaleniem"to niech tutaj tez będą stawiane jakies wymagania przyszłym motorowodnym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotyczy to tzw. "Internistycznych fabryk patentów".....

Ha ha ha  :D, chodziło chyba o "Eksternistycznych..." czyli zdających bez uczestniczenia na kursach, bo "internista" to lekarz, specjalista od chorób wewnętrznych. No chyba, że cała sprawa jest tak chora, że wymaga interwencji lekarza specjalisty wysokiej klasy  ;) :D :P. :P

 

: :)  ;D oczywiście chodzi o eksternistyczne sposoby szkolenia  :)  ;D  ale i psychiatra by się również przydał

dla niektórych organizatorów tych żenujących i obciachowych praktyk szkoleniowych  >:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie są przepisy i zasady na wodzie, zainteresowany pływaniem może poznać we własnym zakresie, co jest łatwe w dzisiejszych czasach, gdy każdy ma dostęp do internetu. Jak ktoś głupi to mu żaden patent nie pomoże. Gdyby patent był wyznacznikiem bezpieczeństwa na wodzie, to sądzę, w takiej Szwecji gdzie co 3 osoba ma do czynienia z pływaniem, dawno by patenty wprowadzili, a tak każdy może pływać. Od bezpieczeństwa jest zaś policja, która często sprawdza np. trzeźwość.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby patent był wyznacznikiem bezpieczeństwa na wodzie, to sądzę, w takiej Szwecji gdzie co 3 osoba ma do czynienia z pływaniem, dawno by patenty wprowadzili.-cyt tomkap

 

Tylko zastanów się jakie Szwedzi maja tradycje zwiazane z turystyką wodną , badz uprawianiem żeglarstwa , a jakie my mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomkap oczywiście ma rację bo nie pływają patenty tylko ludzie. Tym samym choć szanuję zdanie Mariusza to się z nim zupełnie nie zgadzam. Przy  stawianiu zaporowych wymogów, zapomniałeś Mariuszu o tym, że motorowodniactwo to jednak sport i turystyka a nie jakiś wyższy poziom egzystencji.  ;) 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomkap oczywiście ma rację bo nie pływają patenty tylko ludzie. Tym samym choć szanuję zdanie Mariusza to się z nim zupełnie nie zgadzam. Przy  stawianiu zaporowych wymogów, zapomniałeś Mariuszu o tym, że motorowodniactwo to jednak sport i turystyka a nie jakiś wyższy poziom egzystencji.  ;) 8)

Oczywiscie,ze nie musisz sie zgadzać, napisałem ,że to jest moja opinia, a każdy powinien miec swoje zdanie i jesli potrafi powiniej je wyartykuować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a w którym miejscu projektu widzicie zaporowe podejście do tematu ?

w porównaniu do poprzedniego projektu, albo jeszcze wcześniejszych

wersji.....Ja widzę niesamowity krok do przodu. Nie tylko dla żeglarzy, ale również

dla nas "motorowodniaków".  Kwestia jest tylko w doprecyzowaniu drobnych ale możliwe,

że istotnych kwestii w przypadku różnych możliwych interpretacji....

 

Więc należy spróbować uściślić budzące wątpliwość punkty ustawy.....

Przestańmy się już sprzeczać o limity mocy, czy drobiazgi typu długość 10m czy 12m.....

I tak nie da się zadowolić wszystkich....

 

Szukajcie innych budzących wątpliwości zapisów w projekcie tej ustawy,

tak abyśmy mogli spróbować je wyjaśnić i ewentualnie uściślić w przyszłym jej brzemieniu....

.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..Jak ktoś głupi to mu żaden patent nie pomoże..

 

A jak poznać głupka przed zdarzeniem na wodzie. Przecież coraz częsciej , pomimo patentów, człowiek musi się potykać o tzw. wodniaków i ich etyką.

 

Nie zauważyliście, że wzmożyły się kontrole na wodzie, zamyka się akweny dla łodzi motorowych, ogranicza prędkość itd. Jest coraz więcej użytkowników i w związku z tym dużo większe prawdopodobieństwo ,,umilenia życia" innym , chcącym korzystać z akwenu. A wszystko przez tych ,,głupków" . Zero wiedzy tylko konie mechaniczne i chulaj dusza.

Tak jak z kierowcami. Niby wszyscy mają prawo jazdy ale ich zachowanie w ruchu jest bardzo różne. A policja nie jest lekarstwem na taki stan rzeczy.

 

Wyobrażam sobie co byłoby na akwenach gdyby puścić to wszystko ,,na żywioł".

 

Cywilizacja i kultura społeczeństwa nie pozwala jeszcze na pełną liberalizację. Przykładem były lata 90-te i temat skuterów wodnych ze sławną teorią, że skuter to nie statek i papiery nie potrzebne. Musiało dojść do śmierci kilku osób postronnych żeby w końcu wyjaśnić głupkom, że papier jednak potrzebny.

I temat jakości papieru. To czy ktoś, uczciwie czy nie, wszedł w posiadanie takowego w tym momencie jest mniej ważne.

 

Sam fakt , że wymagane jest jego posiadanie ogranicza ( myślę, że w znacznym stopniu) liczbę ,,głupków" na wodzie.

Wszak głupich ci u nas dostatek i gdyby wszyscy oni pojawili się na akwenach to Czeczen by musiał mieszkać na łodzi z niegasnącym motorem.

 

Mi wymóg posiadania licencji na prowadzenie okrętów nie przeszkadza. Mało tego jestem dumny z jego posiadania bo jest poparty wiedzą i zdobytym doświadczeniem. A jeżeli ktoś ma duże braki w tej dziedzinie to woda to szybko zweryfikuje. Oby tylko nikt postronny nie ucierpiał.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko od siebie i ze swojego podwórka, bo nie mam ochoty na utarczki i przepychanki słowne.

 

Gdyby kursy w Polsce i egzaminy przeprowadzane były rzetelnie. Gdyby kursanci mieli możliwość zgodnie ze stopniem patentu i mocą silnika popływać w ślizgu  każdy co najmniej po kilka godzin w różnych warunkach - na za falowanym akwenie, w trudnych warunkach, w deszczu, nawigacja w nocy... I tak samo rzetelnie przeprowadzane były by egzaminy - w realnych warunkach ze szczególną uwagą na etykietę motorowodną jak i bezpieczeństwo - to możliwa była by w Polsce  liberalizacja prawa. I był bym za jednym patentem bez ograniczeń.

 

Ale jak jest, że jak ktoś nie musi mieć patentu (do 10 kw) to nie ma ochoty przeczytać ani pół przepisu, tylko ponton na wodę i jazda, dzieciaki bez kapoków, zrywka gdzieś sobie dynda i rekreacja na max. "Jakie przepisy?? Co pan do mnie pieprzy o przepisach?? ja wypoczywam z rodziną i nie muszę znać przepisów bo nie muszę mieć patentu, daj pan spokój"

 

Niestety ze smutkiem muszę stwierdzić jako motorowodniak amator, jako motorowodniak wędkarz , jako motorowodniak społecznie ratownik i jako zawodowo pływający (168h miesięcznie) wodniak ratownik poszukiwacz - że na wodzie jest za dużo chamstwa, lekceważących wszystko i wszystkich nowobogackich chamów, bezmyślnych niedouczonych dzieciaków, i z brakiem wyobraźni pijaków - którzy zapierdalają po wodzi ile fabryka dała.

 

I właśnie posiadanie (różnej jakości)  patentów - i groźba ich utraty trzyma to jeszcze jako tako w ryzach... Inaczej była by masakra - oglądam to codziennie i codziennie widzę brak poszanowania dla innych użytkowników wód, dla przepisów, znaków a o etykiecie wodniackiej nie mówię. I niech każdy sobie odpowie na pytanie - sam sobie - ile na prawdę wypływał godzin przed zrobieniem starszego sternika i w jakiej jakości kurs odbył.

 

Nie chcę brać udziału w dalszej dyskusji. Jak uchwalą tak będzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij


×
×
  • Dodaj nową pozycję...